Do ataku!
ŁUKASZ ORBITOWSKI • dawno temuGrudzień przypomina mobilizację przedwojenną. Należy zgromadzić odpowiedni zapas prowiantu. Trening wojenny odbywa się przy okazji zakupów, żywo przypominających atakowanie okopów. Zdarzają się ofiary śmiertelne. Przydzielanie miejsca przy stole żywo kojarzy się z ustawianiem poszczególnych jednostek na mapie w sztabie generalnym. Choinka jest jako ta armata, wymierzona w niespokojne niebo. W tle dokonuje się cicha rzeź karpi. Dzieci w wieczór wigilijny rozpoczną rozbrajanie prezentów. O północy, szturmujemy kościoły.
O przygotowaniach świątecznych napisano już niemal wszystko. „Niemal” robi tutaj istotną różnicę.
Grudzień przypomina mobilizację przedwojenną. Zaraz rozpocznie się zawierucha. Należy zgromadzić odpowiedni zapas prowiantu, dbając, by jedzenia starczyło dla wszystkich i to na długo. Trening wojenny odbywa się przy okazji zakupów, żywo przypominających atakowanie okopów, a nawet Monte Cassino. Zdarzają się również ofiary śmiertelne. Przydzielanie miejsca przy stole żywo kojarzy się z ustawianiem poszczególnych jednostek na mapie w sztabie generalnym. Choinka jest jako ta armata, wymierzona w niespokojne niebo. W tle dokonuje się cicha rzeź karpi. Ostatnim dniom przed Gwiazdką towarzyszy przemożne uczucie niepokoju, podsycane jeszcze przez nieprzewidywalnych dywersantów, czyli dzieci. Te, w wieczór wigilijny rozpoczną rozbrajanie prezentów. O północy, szturmujemy kościoły.
Działania wojenne, choć zainicjowane przez pierwszą gwiazdę, uzyskują właściwy sobie rozmiar dopiero w pierwszym dniu świąt, kiedy to ludzie pokrzepieni kolacją, nieśmiertelnym Kevinem… i długim snem, wyruszają odwiedzać bliższych i dalszych, ewentualnie sami są odwiedzani. Iluż tam pada od kanonady kieliszków, owianych trującymi gazami z papierosów, ciśniętych na śnieg, bez czucia! Zmagania zazwyczaj przeciągają się poza czas świąteczny, znajdując wielki finał w nalocie dywanowym z okazji sylwestra. Przegrywają wszyscy.
Ale co z tymi, którzy właściwie świąt nie obchodzą? Przecież także muszą się do nich przygotować.
Tu trzeba dopowiedzieć, że całkowite uniknięcie Bożego Narodzenia nie jest możliwe, o czym już kiedyś tutaj wspominałem. Nawet bezbożnicy-kanibale, którzy już dawno skonsumowali wszystkich swoich bliskich, napotykają tej nocy swoich pobratymców. Znajomy satanista sprasza wówczas współwyznawców do swojej czarnej jamy. Jedzą tam kotlety, oglądają horrory przy ogłuszających dźwiękach muzyki metalowej. Niemniej, wielu ludzi świętuje w zakresie niepełnym. Nie uczestniczy w gotowaniu, sprzątaniu i tylko wpada do rodziny na wyżerkę, odwiedza przyjaciół, albo wyrusza w ociemniałe miasto. Drogę do jedynej, czynnej knajpy wskazuje im Gwiazda Betlejemska.
Przygotowania do niespędzania świąt również pochłaniają masę czasu. Pierwszym, co trzeba sobie uprzytomnić, jest zastygnięcie całego niemal kraju. Nie działają sklepy. Restauracje są nieczynne, w nielicznych, czynnych budkach z fast foodem wściekli sprzedawcy sprzedają nieświeże mięso. Należy więc wybrać się na zakupy żywieniowe, co łączy się z kłopotem. Nie tylko my wpadliśmy na taki pomysł. Postawiony przed perspektywą zostania rozszarpanym przez miłośników karpia i kutii podrywam się bladym świtem i niczym szpieg za linią wroga drałuję do najbliższego spożywczaka. Tam ładuję racje żywieniowe i grube baterie płynów, zawsze na zapas, gdyż wiem, jak wiele niespodzianek niesie ze sobą życie. Kto wie, może czas świąt potrwa dłużej niż zwykle?
Bezwzględną koniecznością są ciemne okulary. Człowiek, poruszający się nocą w takich brylach wygląda cokolwiek śmiesznie ale co tam – lepiej wyjść na idiotę niż oszaleć ze szczętem. Czas świąteczny emanuje przesadną ilością światła, co można jeszcze przeboleć. Gorzej, że z każdego kąta wylewa się agresywna czerwień. Mnożą się mikołaje i popakowane prezenty, skrzy się nieprzyjemnie reklama pewnego napoju gazowanego. Gdybym był bykiem, nie wiedziałbym, w co najpierw rogami przywalić, a i tak nie mam wesoło. Czerwone kształty zlewają się w jedną plamę tegoż koloru, jakże złowrogo znajomą. Jej pojawienie grozi utratą kontroli nad sobą, szczególnie przykrą w miejscach publicznych. Ciemne okulary, choć wyglądają śmiesznie, pozwalają zapobiec poważnemu nieszczęściu.
Nasz głupi wygląd winny uzupełnić słuchawki zakrywające całe uszy. Doskonale służą zamiast czapki. Jeśli ktoś nie lubi muzyki, może wybrać stopery. Inwazja dźwięków w okresie świątecznym jest ogłuszająca, co naprawdę dałoby się znieść. Amerykańskie szlagiery poświęcone christmas są mdłe i przykre, ale jeszcze do wytrzymania. Niestety. Każda gwiazda piosenki polskiej i obcej czuje się zobowiązana nagrać kolędę lub zaproponować jakiś przebój autorski. Bardzo często pieśniarze łączą się w złowrogie watahy i wyśpiewują łzawe kawałki o miłości, rodzinnym szczęściu, dając świadectwo swojej miłości do choinki, bliźnich, a zwłaszcza prezentów. Przypuszczam, że chodzi o tantiemy. Wysłuchanie takiej potworności przebija nawet imprezę, o której wiem z pewnego źródła: grupa nieodpowiedzialnych młodych ludzi zagrzała najtańszą wódkę na kaloryferze a następnie spożyła ją bez przepity, zagryzając bezikiem. Nie wiem, czemu uczynili to sobie, tak jak nie wiem, czemu świat cały, od połowy grudnia wylewa na mnie wiadra lukru zmienionego w nuty, być może mamy do czynienia z jakąś akcją pomocową dla wokalistów dawno przegnanych ze sceny.
Przygotowań dopełni zatroszczenie się o przeżycia kulturalne. Te zwyczajowo, szaremu człowiekowi oferuje telewizja. Inwazja dobra, sącząca się w dni świąteczne ze wszystkich kanałów, zmieniłaby łagodnego mnicha w bezlitosnego mordercę. Internet nasiąka analogiczną treścią, generując klimat osaczenia słodyczą i poczciwością. Uniknięcie tego jest niesłychanie trudne – nałogowo korzystamy z komputerów, w każdym domu non stop gra telewizor. Możliwe jest jednak przeciwdziałanie, zaszczepienie przeciwciał. Tryptyk wojenny: Czas apokalipsy, Pluton i Łowca Jeleni podobno doskonale spełnia swoje zadanie, choć prawdziwi twardziele winni się zwrócić ku filmom Darrena Aronofskiego i Michaela Haneke. Polecam również rozliczne horrory, kontestujące postać Świętego Mikołaja. Czynią to najczęściej intensywnie wykorzystując siekierę. Słuchajmy Rammstein i czytajmy ponure thrillery. Dzięki temu równowaga duchowa zostanie zachowana.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze