Stara miłość nie rdzewieje?
JOANNA SZWECHŁOWICZ • dawno temuNiektórzy ludzie rozstają się w zgodzie. Są nawet tacy, którzy potrafią przyjaźnić się po rozwodzie. Po prostu bajka. Ale niekoniecznie spotyka się to z entuzjazmem kolejnych partnerów. Czy aby na pewno to tylko przyjaźń? A może po prostu przykrywka dla zupełnie innych uczuć? W końcu stara miłość nie rdzewieje.
Kiedy Dagmara poznała przystojnego rozwodnika, nie czuła zagrożenia ze strony byłej żony swojego mężczyzny. Nie mieli dzieci. Było to typowe studenckie małżeństwo, zawarte na wariata i zakończone rozwodem jeszcze przed obroną pracy magisterskiej. Teoretycznie więc Andrzeja nic nie powinno łączyć z byłą żoną. Ale tak nie jest. Dagmara opowiada:
— Mój mąż ma mały problem z uświadomieniem sobie, że czasy studenckie już minęły. Studiował niszowy kierunek – archeologię i wszyscy na roku się znali. Kwitło życie towarzyskie. Andrzej cały czas powtarza, że to był najlepszy okres w jego życiu. Kobiety, wino i śpiew. No i teraz próbuje co weekend wskrzesić ten czas. Dwa lata temu skończył trzydziestkę, ale nadal spotyka się z paczką ze studiów. A kto tam gra pierwsze skrzypce? Magda, jego była żona. Razem biwakują, śpiewają z gitarą przy ognisku… ogólnie, studenckie życie. Ona ma na to dużo czasu, bo nie wyszła drugi raz za mąż i nie ma dzieci. Ale mój mąż? Andrzej ciągle mnie z nią porównuje. Bo Magda nie robiła mu wyrzutów za niezapłacone rachunki, bo Magda nie kazała mu się opiekować dziećmi… Pewnie, bo jak niby porównać życie dwudziestoletnich studentów i dorosłych ludzi, którzy założyli rodzinę?
Nie mam pojęcia, czy zdradził mnie fizycznie. Andrzej powtarza, że oszalałam, że z Magdą po tylu latach są jak rodzeństwo. Ale czuję się zdradzana. Wiem też, że jej się zwierza, opowiada o problemach w związku… Tak, sprawdziłam jego telefon. Myślę, że mam do tego prawo. Mój mąż robi gorsze rzeczy. Magda jest dla niego takim powrotem do młodości, do czasu bez zobowiązań… ale przecież to niemożliwe. Nigdy nie będę taka fajna jak ona, bo prostu nie mogę. Jestem żoną i matką, nie będę przecież ciągle śpiewać przy ognisku. Modlę się tylko, żeby ta Magda znalazła sobie kogoś, zaszła w ciążę i odkryła, że w życiu są też obowiązki. Wtedy Andrzej stwierdzi, że może nie jest aż taka fajna.
Monika jest właśnie eks, która przyjaźni się z byłym mężem. Jest pewną siebie, zadowoloną z takiego układu kobietą. Uważa, że podejrzenia obecnej żony jej byłego męża są idiotyczne:
— To wszystko świadczy raczej o niej, nie o mnie. Zakompleksiona histeryczka. Nie jest pewna siebie i swojego wyglądu, więc najchętniej wsadziłaby Karola do klatki. Wydzwania do niego, kiedy spóźni się pięć minut. Ciągle ma jakieś problemy, które tylko on może rozwiązać. A przecież nie spędzamy razem całych dni, widzimy się często w przelocie. Spotykam się z moim byłym mężem kilka razy w miesiącu. Łączy nas dziecko, więc musimy mieć dobre stosunki. A ja po prostu go lubię. To sympatyczny facet z różnymi zainteresowaniami, dobry i odpowiedzialny.
A dlaczego się z tym ideałem rozstałam? Cóż, zupełnie odmienne temperamenty seksualne. Dla mnie to podstawa związku. No, z mężem się nie tylko rozmawia. Pod tym względem o wiele lepiej jest z moim teraźniejszym facetem. Ale z nim z kolei trudniej się gada i ma mniejsze poczucie humoru, więc od tego mam byłego męża. Lubimy omawiać sprawy polityczne, kłócić się o piłkę nożną i ekonomię. No i co w tym złego?
Czasami podejrzenia przeradzają się w pewność. Gosia została zdradzona miesiąc po ślubie. Jej mąż wrócił do swojej pierwszej dziewczyny, jeszcze z liceum. Gosia jest przekonana, że przyjaźń z eks jest niemożliwa, może być najwyżej przykrywką dla znacznie gorętszych uczuć:
— Piotrek zawsze powtarzał, że z Klaudią wychowali się razem, a ich związek to była taka szczenięca miłość. Mieszkali w sąsiedztwie, razem chodzili nawet do przedszkola. Najpierw przyjaciele, a potem para. Byli ze sobą dwa lata. Rozstali się, bo na studiach mój mąż chciał się wyszaleć. Sam się do tego przyznał. Dlatego miałam się nie martwić ich spotkaniami beze mnie, a nawet tym, że Piotrek był osobą towarzyszącą, kiedy nie miała z kim iść na imprezę. Jej się zwierzał, bo przecież to przyjaciółka. Opowiadał nawet o naszym życiu intymnym i przekazywał mi jej dobre rady. A ja nie chciałam wyjść na zadrośnicę, jakieś zaborcze babsko. Ale w głębi serca wiedziałam, że coś jest nie tak.
Uspokoiłam się dopiero, kiedy kilka dni po naszym ślubie obwieściła, że ma chłopaka. Niesłusznie. Bo to właśnie było gwoździem do trumny dla naszego związku. Okazało się, że mój mąż jest zwyczajnie zazdrosny. A przecież powinien się cieszyć z jej szczęścia. Prawdziwy przyjaciel tak by zrobił, prawda? Ale nie mój mąż. Pojechał w środku nocy do niej i został. Potem wyszło na jaw, że żadnego faceta nie było, a Klaudia chciała tylko wzbudzić jego zazdrość. Szkoda, że nie zrobiła tego kilka tygodni wcześniej. Nie byłabym dzisiaj rozwódką. Ale to kara za moją głupotę. Teraz już wiem, że nie ma przyjaźni z byłą. Jest tylko baba, która chce ci zabrać faceta.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze