Wyjazdy integracyjne - pijaństwo i zdrady!
MONIKA BOŁTRYK • dawno temuWokół firmowych imprez integracyjnych narosły mity: nic tylko pijaństwo i zdrady. Niektóre z korporacji powoli rezygnują z takiej formy poznawania zespołu. Inne wprowadzają restrykcyjne regulaminy podczas wspólnych, służbowych wyjazdów, albo proponują podział: mężczyźni jadą oddzielnie, kobiety oddzielnie.
Imprezy integracyjne w firmach wcale nie zaczęły się w czasach wkroczenia na rynek korporacji. Były one też popularne w czasach PRL-u, z tym że miały zupełnie inną formę. Najczęściej był to piknik dla pracowników i ich rodzin, spotkanie świąteczne czy zabawa karnawałowa. Dzisiaj są to często ekskluzywne wyjazdy do najdalszych zakątków świata, z wymyślnymi zabawami i kilkudniową balangą. W niektórych firmach impreza integracyjna jest kulminacyjnym punktem roku, o którym mówi się długo przed i długo po wyjeździe. A przede wszystkim nie ma już w zwyczaju zabierania na nią partnerów, a tym bardziej dzieci. To właśnie ten aspekt często spędza sen z powiek małżonkowi integrującego się ukochanego czy ukochanej.
Kto z kim się integruje?
Z założenia spotkania integracyjne organizowane są po to, by stworzyć zgrany zespół, który bardziej efektywniej i owocniej będzie pracował, usprawnić komunikację pomiędzy działami i docenić pracowników nagradzając wyjazdem. To teoria. W praktyce pracownicy często znają się jak łyse konie wiele lat dzieląc ze sobą biurka i obowiązki. I bez imprez są już świetnie zintegrowani. Ale czym dalej w świat, tym lepiej, przy okazji można bowiem zaliczyć zagraniczną wycieczkę, poznać ciekawy zakątek świata. A że trzeba wziąć udział w durnowatych grach, trudno — to jest wpisane w koszt takiego wyjazdu.
Kavka na forum Kafeterii pisze:
„Pracuję w firmie już kilkanaście lat. Wysyłali nas do Grecji, Prowansji, a w najlepszych czasach byliśmy na Saharze. Super przygoda. Gdyby tylko organizatorzy odpuścili te idiotyczne gry i zabawy. Naprawdę nikomu nie chce biegać się z karabinkiem nabitym nabojami z farbą, czy strzelać z łuku, szczególnie na kacu po poprzedniej nocy. Każdy chce już odbębnić te idiotyzmy i pozwiedzać, popływać w hotelowym basenie, a wieczorem się zabawić. Po cholerę te głupoty wymyślają. To i tak pic na wodę, bo jak cały rok siedzisz za biurkiem, to potem nie masz kondycji, żeby biegać.”
Zła sława wyjazdów integracyjnych
To jednak nie gry zespołowe ani zwiedzanie miast sprawiły, że firmowe imprezy integracyjne doczekały się złej sławy. Często bowiem zdarza się, że integracja na wyjeździe polega na szaleństwach do białego rana. A kiedy jest elegancki hotel, romantyczna sceneria i dużo bezpłatnego alkoholu łatwo zapomnieć, że w domu została rodzina.
tania jania na forum Kafeterii pisze:
„Takie wyjazdy to dziś norma w tej czy innej pracy, ludzie bawią się, śpią w wyczesanych hotelach, piją do nieprzytomności i zdradzają z koleżankami/kolegami z pracy — ale tylko niektórzy.”
mała mery:
„Oj prawda, na szkoleniach łatwo o skok w bok. Dużo alkoholu, luźna atmosfera i fajny kolega z pracy. Na kilkanaście wyjazdów dwa razy uległam, więc wiem, jak to się dzieje. Mam koleżanki, które po zakończeniu jednego wyjazdu już odliczają czas do następnego.”
Kati!!!:
„Mnie na takiej imprezie firmowej zdradził facet. Kochaliśmy się nad życie, planowaliśmy ślub… a teraz? Nie jem od 5 dni, w głowie ciągle jedno… jak żyć? On płacze, przeprasza… ale to dla mnie nic nie znaczy… jak żyć? Kiedy to już nie to? I pociągu brak. Brzydzę się przytulić, czy pocałować… Dałam mu szansę, postanowiłam spróbować, ratować ten związek… ale sama nie wiem, czy dam radę.”
Chłopcy na prawo, dziewczynki na lewo
Coraz częściej ze złej sławy imprez integracyjnych zdają sobie sprawę szefowie firm. Zdarza się więc, że zamiast wyjazdu bez partnerów, organizują bal karnawałowy, gdzie każdy przychodzi z osobą towarzyszącą. Inni organizują oddzielne wypady dla kobiet, a oddzielnie dla mężczyzn. Co prawda w tej sytuacji trudno mówić o integracji wszystkich pracowników firmy, ale przynajmniej ich partnerzy mogą spać spokojnie.
Internautka o nicku Nigdy w życiu się nie zgodzę twierdzi stanowczo:
„Mój mąż też miał taki wyjazd. Powiedziałam, co o tym sądzę i nie pojechał. Zresztą sam sobie winien, bo nim się ten wyjazd pojawił, opowiadał, co jego koledzy robią na takich wyjazdach: alkohol, seks mężatki niemężatki. Szok. Nigdy w życiu bym go nie puściła.”
Inna zastanawia się:
„Już tak sobie pomyślałam, że powiem mu, żeby znalazł kogoś na swoje miejsce, albo że pojadę z nim, wynajmę sobie hotel i z nim będę na tych imprezach. Ale znając życie wyjdę na idiotkę, a on i tak się nie zgodzi. I już wiem, że będę miała kilka nocy nieprzespanych i będę myśleć, co on tam robi.
(…): Za to moja koleżanka "łazi po ścianach" jak jej facet jedzie na wyjazd… TAM SĄ KOBIETY. Nie porozmawia z nim spokojnie o tym, czego się boi (myślę, że to mogłoby przekonać gościa), tylko robi awantury, płacze, ostatnio nawet wymyśliła ciążę. Mój mąż jak słyszy, co ona robi, mówi, że jakbym ja miała takie akcje, to jednak zostałby w domu, co to za przyjemność tydzień przed słuchać pretensji i tydzień po, a wyjazd to tylko 2 dni…"
Grrrrr uspokaja:
„Jako że pracuję w korporacji i parę takich wyjazdów mieliśmy, to mogę napisać, jak to wyglądało u nas. Nie zauważyłam jakiegoś szczególnego flirtowania, chlania ani innych orgiastycznych akcji. Może dlatego, że na takich wyjazdach są przecież też bezpośredni przełożeni i nikt o zdrowych zmysłach nie ma ochoty, żeby szef go zapamiętał jako człowieka z głową w kiblu namiętnie wymiotującego. Czy jest tam okazja do zdrady, no jest. Tylko kurczę, wszędzie taka okazja może się zdarzyć. Większość ludzi korzysta z okazji, żeby załapać się na drogie jedzenie fundowane przez firmę, na atrakcje też fundowane przez firmę i na złapanie trochę luksusu w hotelu, w jakim normalnie raczej by się nie zatrzymali bo drogi. Fakt, ja nigdy nie byłam na dłuższym wyjeździe integracyjnym niż 3 dni (2 noclegi). A jak byłam na wyjazdowym szkoleniu, to to naprawdę było szkolenie (wykłady jak w szkole) i tam o piciu nikt nie myślał.”
kobieta integracyjna:
„Wiesz co, wiele razy jeździłam na takie imprezy i bywa fajnie. Nie jest tak, że wszyscy myślą o dupczeniu, pamiętaj, że to wyjazd firmowy, są tam szefowie, współpracownicy, nie każdy chce sobie pozwolić na zepsucie opinii w środowisku pracy przez podszczypywanie czy flirtowanie z koleżankami.”
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze