Społeczny niebyt
MONIKA BOŁTRYK • dawno temuWiele współczesnych kobiet pracuje, podróżuje, prowadzi życie towarzyskie. I nawet kiedy czuje już, że zegar biologiczny tyka coraz głośniej, boi się, że dziecko ograniczy, zamknie w domu wśród zabawek i słoiczków z jedzeniem. Ten czarny scenariusz nie musi wcale się ziścić, powstaje coraz więcej miejsc przyjaznych matkom z dziećmi. Najtrudniej zmienić mentalność.
O tym, że wcale nie trzeba rezygnować z przyjemności i życia towarzyskiego, od lat przekonuje Fundacja MaMa. Łatwo powiedzieć jednak, że dziecko to przecież nie więzienie, ale każdy rodzic wie, że spacer z wózkiem po krzywych chodnikach i wysokich krawężnikach do łatwych zadań nie należy. Wizyta na poczcie, w urzędzie stopniem trudności nie odbiega od wejścia na Mont Everest, kiedy schody nie mają podjazdów, a do windy wózek się nie mieści.
Walka z trzema schodami
- Bądź aktywną mamą. Myślę, że większość z mam chciałaby, ale dopóki nie wyjedziesz z wózkiem na miasto, nie wiesz, jakie bariery musisz pokonać. Pamiętam, że czasami jak wracałam do domu ze spaceru, to ręce mi odpadały od pchania wózka po nierównych chodnikach, czy od wciągania na krawężniki. Czułam się zmęczona i bezsilna. Za każdym razem, jak chciałam coś załatwić w urzędzie, musiałam prosić o pomoc nianię, bo mój mąż pracuje do 17, a nawet jeśli jakoś z wózkiem się wdrapiesz, to nie ma gdzie przewinąć i nakarmić malucha. Wiem, co przeżywają niepełnosprawni, bo matki z dziećmi w pewnym sensie w tym kraju należą do tej samej kategorii, borykają się z trzema schodami – mówi Asia z Warszawy, mama 3 letniej dziś Zuzy.
Dlatego Fundacja MaMa kilka lat lata temu zainicjowała kampanię społeczną „O Mamma Mia! Tu wózkiem nie wjadę”, która ma zwrócić uwagę na ten problem administratorów i właścicieli miejsc publicznych. Były happeningi w Warszawie i lista pytań skierowanych do architektów oraz rady miasta. Żeby urzędnicy nie musieli domyślać się, czego potrzeba rodzicowi z wózkiem, organizacja stworzyła nawet listę potrzeb: przede wszystkim powinien być podjazd lub niski schodek przy wejściu, szerokie i lekkie drzwi, przez które przejedzie wózek. W toalecie powinien znaleźć się przewijak, potrzebne jest zaciszne miejsce na karmienie dziecka piersią oraz kącik zabaw dla starszaków. W restauracjach i barach mile widziane menu dziecięce lub możliwość zamówienia pół porcji oraz krzesełka dla małych dzieci.
I choć trudno mówić o rewolucji, to jednak sytuacja zmienia się na lepsze, przynajmniej w dużych miastach. Fundacja stworzyła listę miejsc przyjaznych rodzicom, która z roku na rok powiększa się nie tylko o kolejne miejsca w stolicy, ale też kolejne miasta, gdzie zwraca się na to uwagę.
Towarzyski niebyt
Nie chodzi jednak tylko o to, żeby rodzic z dzieckiem mógł załatwić sprawę w urzędzie, ale też, żeby mógł wyjść z domu, niekoniecznie zamawiając nianię. Wiele się zmieniło na lepsze wraz z zakazem palenia w miejscach publicznych. Wciąż jednak w wielu z nich nie ma gdzie przewinąć dziecka. I zwyczajnie maluchy nie mają tam co robić.
— Marzyłam o dziecku, myślałam, że będę nowoczesną mamą, która nie zamyka się w domu. A poczułam się jak trędowata. Nie pracowałam, zajmowałam się córeczką i myślałam, że teraz będę miała czas na czytanie i spotkania ze znajomymi. I miałabym, bo córeczka jest spokojna, dużo spała. Nagle okazało się jednak, że większość miejsc jest zupełnie nieprzystosowana. Do księgarni nie wejdę, bo są schody, do kawiarni nie pójdę, bo nie mam gdzie przewinąć dziecka. Jakby ten świat zapomniał, że rodzą się dzieci, z którymi trzeba się poruszać. Ale widziałam też, jak wiele się zmienia. Dziś mamy swoje miejsca, gdzie ja mogę pogadać, a mała pobawić się, ale kiedyś frustrowałam się i denerwowałam – wspomina Joanna.
Fundacja MaMa wszystkie lokale przyjazne rodzicom obdarowuje specjalnymi naklejkami. Szybko okazało się, że modne jest bycie miejscem dostosowanym do potrzeb rodziców z dziećmi. To w końcu duża grupa klientów, którym jeśli stworzyć warunki, chętnie jadają na mieście, spotkają się z przyjaciółmi w kawiarniach i korzystają z księgarń. W roku 2009 urodziło się 440 tys. dzieci, a to przecież cała rzesza konsumentów, o których warto walczyć.
W Warszawie już od kilku lat kino Muranów organizuje w niedzielne południe cykl sensów „Z Dzieckiem W Kinie”. Stawarza warunki, w których rodzice mogą spokojnie obejrzeć nowości nawet z bardzo małymi dziećmi – od niemowlaka do 6-latka. Podczas seansu jest przyciszony dźwięk oraz stonowane światło, na sali można bowiem być z maluszkiem. Są przewijaki i pieluchy jednorazowe. Dla starszych dzieci w holu kina zorganizowany jest kącik zabaw. Doświadczone animatorki opiekują się nimi, kiedy ich rodzice spokojnie oglądają film. Barek kina zaopatrzony jest w dziecięce przekąski. Tym kino pokazało, że nie ma rzeczy niemożliwych i każde miejsce może być niedostępne, albo dostosowane do potrzeb rodziców.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze