Jak zostać gwiazdą?
JOANNA SZWECHŁOWICZ • dawno temuPostanowiłam coś zmienić w swoim życiu. Ile można pracować, sprzątać, uczyć się, uczyć innych oraz stukać w klawiaturę? To takie monotonne i mało przyszłościowe. Nie odłożę w ten sposób na metafizyczną wycieczkę do Indii ani na luksusowe mieszkanie. Dlatego zabrałam się za analizę dróg kariery celebryckiej. Szukam wzoru dla siebie. Cel jest jeden: zostać gwiazdą.
Drogą eliminacji odpadło mi wiele sposobów na zostanie celebrytką. Mam bowiem niestety pewne ograniczenia: skończyłam już studia i zasadniczo jestem dość leciwa jak na pierwsze kroki na tej drodze. Tytuł magistra przed nazwiskiem w ogóle przeszkadza, bo odpada wtedy kariera zbudowana na byciu Urodzonym Talentem, który nie potrzebuje papierków, aby grać/śpiewać/tańczyć/radzić jak się ubierać (niepotrzebne skreślić). Jest na przykład taka miła gwiazda, która i grała, i śpiewała, i tańczyła. Na studia miała też iść i cała Polska patrzyła jak rzeczona przystępuje do egzaminów dojrzałości, potem składa papiery na ileś kierunków, a na koniec obwieszcza, że studia jej niepotrzebne, bo jest Urodzonym Talentem. Buja się nadal po jakichś programach, śmiejąc się z rówieśników, którzy studiują, pracują w jakichś zakazanych miejscach i próbują dostać się na bezpłatne staże. No i, szczyt głupoty, płacą abonament telewizyjny.
Ale na tę drogę jestem już za stara. Myślałam też o karierze Byłej Żony. Taka istota charakteryzuje się tym, że znany mąż opuścił ją dla dwadzieścia lat młodszej blondynki. Albo, co gorsza, dla rówieśniczki, co jest wyjątkową zniewagą. Mąż jest zwykle ponaciągany i zbotoksowany oraz opowiada po różnych Vivach i Galach, że musiał pójść za głosem miłości, a starej żonie bardzo dziękuje za spędzone wspólnie lata i wychowywanie jego dzieci, ale sorry, płomień miłości, który go tak nagle ogarnął na widok dwudziestoletniego biustu, był silniejszy. Wtedy Była Żona też dostaje okładkę pisma dla kobiet opatrzoną napisem: Była Żona X ujawnia całą prawdę. W środku jest sfotoszopowana sesja zdjęciowa, a nasza bohaterka wygląda na zdjęciach prawie jak ona sama, tyle, że podczas wczasów w Bułgarii w osiemdziesiątym ósmym. Następnie zgłasza się do niej telewizja z propozycją prowadzenia programu dla kobiet na życiowym zakręcie. Następnie Była Żona tańczy. Następnie śpiewa. Następnie wydaje życiowy poradnik. Następnie pisze książkę kucharską. No i w tym momencie kariera trochę się wyczerpuje, ale na koncie po tych wszystkich działaniach mogą już być miliony.
Ta droga oczywiście też odpada, bo nie mam męża-celebryty, a i rozwodzić się nie zamierzam. Kolejna opcja to zostać Dzieckiem Znanego Człowieka. Na to już absolutnie za późno, ale rozmarzyć się zawsze można. Czyli: rodzę się w rodzinie Aktorki Serialowej/Pana Polityka/Gwiazdy Telewizji Śniadaniowej. No więc przychodzę na ten świat i już w zasadzie wystarczy moich starań. Dwadzieścia lat się obijam, potem mamusia lub tatuś mnie gdzieś wkręcają. Nawet nieważne gdzie, byleby towarzyszyły temu kamery. Niech będzie, że występuję w programie z gwiazdami w tytule. Potem daję serię wywiadów, w których informuję społeczeństwo, że znane nazwisko wcale mi nie pomaga. Wręcz przeszkadza, a zawistni ludzie nie wierzą, że do wszystkiego doszłam własną ciężką pracą. W tym momencie wilgotnieją mi oczy i bohatersko powstrzymuję łkanie. Wszyscy kiwają głową ze współczuciem. Po paru latach stwierdzam, że przyszedł czas na życie prywatne i że zmęczyło mnie życie w blasku fleszy. Wycofuję się do mojej wiejskiej posiadłości, na którą w międzyczasie zarobiłam tańcem i śpiewem, aby oddać się produkcji następnych Dzieci Znanego Człowieka. I tak to się kręci.
Dla mężczyzn mam lepsze rady. Analizując różne drogi medialnej kariery naszych celebrytów, stwierdziłam, że sławę najłatwiej zdobyć będąc gejem. Nie homoseksualistą i nie człowiekiem określanym brzydkim mianem na „p”, ale właśnie gejem. Bowiem homoseksualistą człowiek się rodzi, a gejem zostaje przy pomocy szaliczka od Versace i fryzury od znanego stylisty i przyjaciela gwiazd. To jest, proszę państwa, ciężki i długotrwały proces. Wymaga przede wszystkim dużych nakładów, więc aby wstąpić na tę drogę, musicie być bogaci z domu albo zaciągnąć kredyt. Myślę jednak, że taka inwestycja się opłaci, jeśli się pospieszycie. Każda stacja telewizyjna musi mieć swojego geja-stylistę, niektóre mają nawet po kilku. Także gej-fryzjer oraz gej-prezenter to towary pierwszej potrzeby. A więc do dzieła!
No i jest jeszcze jedna droga. Zostać Krytykiem Gwiazd. Robimy to tak: idziemy do telewizji i przedstawiamy pomysł na program, w którym będziemy naśmiewać się ze znanych osób. W każdym odcinku mówimy: polski show-biznes to dno! Co za bezguście! Te tancereczki i piosenkareczki mnie dobiją. Dlaczego one nie czytają Lema? No i wtedy też zostajemy gwiazdą, ale taką naśmiewającą się, co to ma dystans i wcale w tym bagnie nie siedzi po uszy.
Zasadniczo to jest chyba droga najlepsza dla mnie, bo nie trzeba być ani ładnym, ani mądrym, ani utalentowanym tanecznie. Nic w zasadzie umieć nie trzeba, wystarczy przeglądać kolorowe gazety. Ale i ta droga jest dla mnie zamknięta. Jestem bowiem za mało złośliwa.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze