Spokojnie, to tylko święta!
DOMINIK SOŁOWIEJ • dawno temuŚwięta wzbudzają w nas mieszane uczucia. Z jednej strony uwielbiamy nadzwyczajną atmosferę, kolorowe lampki, zapach choinki, smak potraw i prezenty. A z drugiej przygotowania do świąt (porządki, zakupy i kolejki) mogą doprowadzić do zawału albo choroby nerwowej. Ten paradoks opisuje kolejny przegląd prasy. Znajdziemy w nim m.in. informacje o choinkach, o świątecznych wydatkach i o dietetycznym podejściu do świątecznego obżarstwa.
Święta zawsze wzbudzają w nas mieszane uczucia. Z jednej strony uwielbiamy nadzwyczajną atmosferę, kolorowe lampki, zapach choinki, smak wigilijnych potraw… no i oczywiście prezenty. A z drugiej strony przygotowania do świąt (porządki, zakupy i kolejki w sklepach) mogą doprowadzić do zawału albo choroby nerwowej. Ten paradoks opisuje kolejny przegląd prasy, poświęcony blaskom i cieniom świąt Bożego Narodzenia. Znajdziemy w nim m.in. informacje o choinkach, o świątecznych wydatkach i o właściwym, dietetycznym podejściu do świątecznego obżarstwa. Pamiętajmy, by nie dać się zwariować. Przecież to tylko święta, za rok będą kolejne!
Ważną świąteczną informację podaje dziennik Rzeczpospolita. Otóż kanadyjscy naukowcy odkryli, jak przedłużyć (nawet dwukrotnie) żywotność choinek. Badacze z Universite Laval razem z kolegami z Nova Scotia Agricultural College odkryli, że za usychaniem choinek stoi roślinny hormon nazywany etylenem. Odnaleźli go w trakcie eksperymentu na gałązkach jodły balsamicznej (Abies balsamea), którą umieścili w pojemnikach z wodą w szczelnej komorze. Po dziesięciu dniach gałązki jodły zaczęły wydzielać etylen, a w trzy dni później nastąpiło wypadanie igieł (po czterdziestu dniach opadły wszystkie). Aby przeciwdziałać temu zjawisku zastosowano dwie substancje hamujące: 1-MCP oraz aminoetoksywinyloglicynę. Dzięki temu igły na gałązkach trzymały się do 87 dni. Zdaniem autorów badań, ich praca przyda się zarówno dostarczającym, jak i kupującym świąteczne drzewka - pisze Rzeczpospolita — Mający postać gazu 1-MCP (1-metylocyklopropen) od dawna stosowany w przechowalnictwie jabłek można by rozpylać w ciężarówkach przewożących choinki. Natomiast aminoetoksywinyloglicynę możemy dodawać do wody w choinkowym stojaku i cieszyć się bożonarodzeniowym drzewkiem prawie przez 3 miesiące. Może dzięki temu przystrojona bombkami jodełka będzie nie tylko ozdobą świąteczną, ale i częstym gościem w naszych domach? Chwała kanadyjskim naukowcom!
Źródło: Kanadyjczycy naukowcy wiedzą, jak przedłużyć żywotność choinki, Rzeczpospolita
***
Kolejna dobra wiadomość dla świątecznych maniaków, szczególnie tych, którzy walczą z otyłością albo obawiają się, że miesiąc grudzień może wywołać u nich nadwagę. Jak podają autorzy artykułu opublikowanego w Newsweeku, odkryto doskonałą metodę na radzenie sobie ze świątecznym przyrostem wagi: Zamiast sięgać po batonik możemy sobie po prostu wyobrazić, jak wyjmujemy go z opakowania, gryziemy, przeżuwamy, połykamy, bierzemy kolejny kęs i następny, aż po przysmaku nie zostanie ślad. Jak wykazały badania przeprowadzone przez naukowców z Carnegie Mellon University pod kierunkiem Carey Morewedge, to wystarczy, by odechciało nam się sięgać po prawdziwe słodycze.
Takie wnioski płyną z eksperymentu opisanego w czasopiśmie Science. Wzięli w nim udział ochotnicy podzieleni na dwie grupy. W pierwszej badani musieli wyobrazić sobie, że zjadają duże ilości słodyczy lub sera. Natomiast w drugiej skupiano się na rzeczach zupełnie nie związanych z jedzeniem. W kolejnym etapie badań postawiono przed ochotnikami naczynia ze słodyczami i serem, zachęcając ich do tego, by jedli bez opamiętania. Efekt był zadziwiający. Okazało się bowiem, że ci, którzy posługiwali się wyobraźnią, czuli w rzeczywistości najmniejszy głód. A osoby z drugiej grupy z ochotą rzuciły się na jedzenie. Rozwiązanie jest więc proste: postawmy na wigilijnym stole kilka najbardziej tradycyjnych potraw, a resztę po prostu sobie wyobraźmy. Dzięki temu zaoszczędzimy kilkaset złotych i zachowamy nienaganną figurę.
Źródło: Wyobraźnia odchudza, Newsweek
***
Jedzenie w wyobraźni na pewno przyda się Irlandczykom, bo ich kraj przechodzi w tym roku poważny kryzys finansowy. Dlatego mieszkańcy zielonej krainy zamierzają oszczędzać, przygotowując się do tegorocznych świąt. Pisze o tym tygodnik Wprost. Według badań ankietowych firmy konsultingowej Deloitte wynika, że typowy Irlandczyk zamierza wydać 1020 euro w porównaniu z sumą 1431 euro sprzed 3 lat. Kupi więc mniej prezentów i potraw wigilijnych oraz ograniczy wydatki na imprezy towarzyskie. Jak podaje Wprost, największą pozycją w "świątecznym" rachunku statystycznego gospodarstwa domowego będą prezenty — ok. 650 euro. Żywność będzie kosztować 250 euro, a imprezy towarzyskie 120 euro. Cóż, pozazdrościć Irlandczykom kryzysu. Bo w porównaniu z nimi Polacy przeznaczą znacznie mniejszy budżet na święta. Ale przecież nie wydatki się liczą, a atmosfera. A w jej tworzeniu jesteśmy mistrzami!
Źródło: Święta po irlandzku — w tym roku skromniej, Wprost
***
Ta informacja może doprowadzić do rewolucji. Jak podaje Dziennik Gazeta Prawna weterynarze mogą zaprzestać świadczenia usług weterynaryjnych. To zdecydowanie utrudni handel, bo nie będziemy mogli badać mięsa zwierząt oraz otrzymywać świadectwa zdrowia. Jaka jest tego przyczyna? Według Dziennika przyczyną jest rozporządzenie ministra rolnictwa, który obniżył weterynarzom stawki za pracę. Zamiast 45,5 zł za wizytę w gospodarstwie rolnym po nowym roku weterynarz dostanie 15 zł. Co z tej sytuacji wyniknie? O tym przeczytamy w artykule Powtórka z przeszłości? Grożą nam puste półki w mięsnym.
Źródło: Powtórka z przeszłości? Grożą nam puste półki w mięsnym, Dziennik Gazeta Prawna
***
I na koniec jeszcze jedna, nieprzyjemna wiadomość, tym razem dotycząca kultury. W Tygodniku Powszechnym znajdziemy ciekawą analizę tego, co dziać się będzie na rynku księgarskim, kiedy wprowadzona zostanie pięcioprocentowa stawka VAT na książki. Grzegorz Jankowicz opisuje m.in. działania księgarzy i wydawców, którzy na przestrzeni kilku ostatnich lat próbowali wpłynąć na polski rząd, by zachował preferencyjne ustalenia wobec handlu książkami. Niestety bezskutecznie. W artykule znajdziemy również informacje dotyczące tego, w jaki sposób poradzić sobie ze spadkiem zakupu książek w wyniku wzrostu cen oraz wesprzeć biblioteki, którym brakuje środków na zakup nowości.
Zanim zdecydujemy się na krytykę działań rządu, pamiętajmy o fakcie, że brak podatku VAT na książki byłby niezgodny z dyrektywami Unii Europejskiej. W większości krajów należących do wspólnoty funkcjonuje dodatni podatek VAT na książki, choć jego stawka jest zróżnicowana (najniższe opodatkowanie ma Hiszpania – 4 proc., najwyższe Dania – 25 proc.; jedynie Wielka Brytania i Irlandia mają VAT zerowy). Okazuje się, że sprawa nie jest łatwa do rozwiązania. Jeśli więc chcemy kupić kilka książek przed podwyżką, natychmiast ruszajmy do księgarń.
Źródło: Granda w kulturze, Tygodnik Powszechny
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze