Dziewczyna mojego męża
ANNA PAŁASZ • dawno temuByli małżonkowie, o ile ich rozwód nie był bardziej huczny od wesela, zwykle nie tracą ze sobą całkowitego kontaktu. Jeśli tak jest, prędzej czy później pojawia się ona – nowa partnerka byłego męża. Pół biedy, jeśli zajmuje miejsce żony. Gorzej, jeśli ma apetyt na więcej…
Chamskie zagranie
Iza (32 lata, recepcjonistka z Łodzi) zaraz po rozwodzie, na otarcie łez, zafundowała sobie wakacje w Paryżu. Jej były mąż na otarcie łez znalazł sobie nową miłość. Początkowo Iza zignorowała nową partnerkę eksmałżonka, no bo jaka to dla niej miałaby być konkurencja? Zresztą, i tak było po zawodach… Niestety, myliła się.
— Najpierw pomyślałam, że dobrze, niech się teraz inna z nim użera. Zresztą, niech by im się tam wiodło, nie mój cyrk i nie moje małpy. Byłam pewna, że oboje znikną z mojego życia, ale myliłam się. Ona od początku chciała udowodnić, że jest lepsza ode mnie. Najpierw owinęła sobie jego rodzinę wokół palca, skutecznie dyskredytując mnie w ich oczach. Jakoś to przełknęłam, ja też za nimi nie przepadałam. Dopiero kiedy sięgnęła po moich znajomych, powiedziałam: dość. Próbowała pozbawić mnie przyjaciół, oczerniając mnie i robiąc ze mnie idiotkę. Zresztą, nawet teraz, kiedy ją zdemaskowałam, nie daje za wygraną. Ja nie wiem, czy ona ma jakiś kompleks na moim punkcie, czy uważa, że ja będę chciała byłego odzyskać i chce czym prędzej wszystkie mosty spalić? To głupie, dziecinne i strasznie chamskie, nie będę grała jej kartami i wyraźnie dałam jej do zrozumienia, że jak będzie pogrywała, to inaczej porozmawiamy.
Wróg publiczny
Joanna (38 lat, okulista z Bydgoszczy) mimo rozwodu nie zamierzała ucinać kontaktów z byłym mężem. Ostatecznie mieli dwóch synów, którzy potrzebowali ojca. Nowa partnerka jej byłego męża uznała, że synowie Joanny potrzebują też nowej mamusi.
— Miałam ją nawet polubić, bo czemu nie? Nie traktowałam jej jak rywalki, chociaż jest młodsza i szczuplejsza ode mnie. Dzieciaki początkowo sama musiałam przekonywać do nowej znajomej tatusia. Byłam głupia, powinnam od początku pielęgnować ten dystans, jaki trzymali. Ale chciałam być dobra, wyrozumiała, nowoczesna. No i się doigrałam. Zaczęło się od prezentów, kupowała im mnóstwo słodyczy i zabawek. Nigdy się nimi nie zajmowała, tylko wpadała, żeby podrzucić fanty. To jeszcze małe dzieciaki, podatne na wpływy i manipulacje, więc karmiła ich nie tylko słodyczami, ale i swoimi intrygami. Ustawiała ich przeciwko mnie, kiedy wracali od ojca, byli nieposłuszni, często wytaczali przeciwko mnie jakieś absurdalne zarzuty, których sami nie rozumieli. Bałam się, że jak tak dalej pójdzie, nie dojdę z nimi do ładu. Straszy syn przyznał, że to nowa miłość męża buntuje go przeciwko mnie, wtedy zrobiłam wojnę. Zagroziłam mężowi, że mu dzieci odbiorę, jeśli nad tą pindą nie zapanuje. Dziś jest między nami kwas, ona nie ma praktycznie wstępu do mojego domu, poza tym ciągle rozmawiam z synami i na bieżąco badam, czy ona ich nie nastraja przeciwko mnie. Niech tylko spróbuje. Mojego byłego męża niech bierze z nawiązką, ale to jedyny facet jakiego ode mnie dostała!
Słodka żmija
Annę (43 lata, pani domu z Olsztyna) od początku nowa dziewczyna byłego męża irytowała. Taka przesadnie miła, taka słodka aż do zemdlenia. Anna czuła, że coś się za tym kryje, no i miała rację.
— Od początku chciała mnie poznać, potem ciągle wpadała na kawę, ciągnęła za język. Byłego męża głaskała po głowie jak psa. On zgłupiał, jak to facet – dorwał małolatę, rozum stracił. Czułam, że ona ma jakiś cel w tym wszystkim. Jak się okazało, cel miała konkretny – nasz dom. Po rozwodzie mąż mi ten dom zostawił, sam wziął mieszkanie i coś tam jeszcze spłacić miałam. A ta siksa zażądała i domu, i mieszkania. Namawiała męża, żeby zmienić te wszystkie ustalenia, pozbawić mnie i nasze dzieci wszystkiego. Dzieci też jej się nie podobały za bardzo, dlatego starała się go odciągnąć od nich. Jak dotarło do niej, że męża nie wycacka, zostawiła go z dnia na dzień. Bogu dzięki, że się jej pozbyłam w porę, inaczej nie byłoby tak różowo.
Zaszczuta przez szefową
Teresa (41 lat, urzędniczka z Grudziądza) nie spodziewała się, że jej były mąż wybierze na swoją nową partnerkę akurat jej… szefową. To musiało skończyć się tragedią.
— Jak zobaczyłam ich razem, prawie zemdlałam! Nie dość, że ona od początku mnie nie lubiła, to jeszcze teraz zyskała całkiem nowy powód. Wiedziałam, że będzie źle… Na początku to jeszcze miałam nadzieję, że nie będzie chciała tematu poruszać. Nic bardziej mylnego. Już w kilka dni po tym, jak zostali parą, zaprosiła mnie do siebie i oznajmiła, że jeśli kiedykolwiek zbliżę się do jej ukochanego, stracę nie tylko twarz, ale i robotę. Uprzedziła mnie, że odbyła liczne rozmowy z moim byłym mężem i wie, że on nic do mnie nie czuje i wszelkie próby odzyskania go tylko mnie pogrążą. Byłam tak zszokowana, że nie wiedziałam jak zareagować na to wszystko. Potem niemal każdego dnia pokazywała mi, że ma nade mną władzę nie tylko jako pracodawca, ale też jako kobieta – przecież „odebrała mi” faceta. To było i śmieszne, i chore, i dołujące. Próbowałam jej wyjaśnić, że mnie były mąż nie interesuje, ale ona nie umiała oddzielić pracy od prywatności. Dla niej byłam przede wszystkim byłą żoną jej nowego faceta, czyli kobietą, którą musiała zwalczyć z bezpiecznej odległości. Wytrzymałam miesiąc, potem wyrzuciłam z siebie wszystko, co leżało mi na wątrobie i odeszłam. Nie miałam zamiaru znosić jej uwag i ciągłego besztania mnie, to było zbyt stresujące i zbyt absurdalne.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze