Wkurzający bohaterowie seriali
JOANNA SZWECHŁOWICZ • dawno temuPamiętacie demoniczną Alexis oraz dobrotliwą Krystle z Dynastii? Niby powinniśmy lubić tę drugą, ale jej głupia mina sprawiała, że człowiek dopingował Alexis. Czasami widać, że w zamierzeniu scenarzystów bohaterowie seriali mieli być fajni i budzić ciepłe uczucia, ale jest w nich coś, co sprawia, że zgrzytamy zębami. Kilka osób opowiedziało mi o swoich antypatiach serialowych.
Pamiętacie demoniczną Alexis oraz dobrotliwą Krystle z Dynastii? Niby powinniśmy lubić tę drugą, ale jej głupia mina sprawiała, że człowiek dopingował Alexis. Czasami widać, że w zamierzeniu scenarzystów bohaterowie seriali mieli być fajni i budzić ciepłe uczucia, ale jest w nich coś, co sprawia, że zgrzytamy zębami. Kilka osób opowiedziało mi o swoich antypatiach serialowych.
Karina już od podstawówki ogląda Klan. To jeden z tych seriali, które znają wszyscy, nawet jeśli udają, że nazwisko Lubicz kojarzy im się tylko z wybitnym reżyserem Ernstem Lubitschem. Jeśli oglądasz tylko TVP Kultura, to i tak w przypływie słabości obejrzałeś na pewno kątem oka któryś z paru tysięcy odcinków tego serialu. Wszyscy znamy Ryśka Umyjcie Rączki Lubicza oraz panią Stanisławę Bożesztymój z Kazachstanu. Karina twierdzi jednak, że Klan mógłby się spokojnie obyć bez dwóch panien Lubiczówien:
— Agnieszka i Ola. Jak one mnie wkurzają! Starsza jest Agnieszka, kobieta której niesłychane powodzenie u płci przeciwnej nie da się niczym wytłumaczyć. Według wszelkich obliczeń powinna być lekko po trzydziestce, a zdążyła już wyjść za mąż zaraz po maturze, rozwieść się na pierwszym roku pierwszych studiów – jakiejś arabistyki, zacząć drugie studia i poderwać żonatego Francuza, porzucić Francuza i zacząć drugie studia, pracować w agencji reklamowej i poderwać szefa, rzucić drugie studia i pracować w gazecie, poderwać kochanka swej matki, a potem jego syna, zakochać się w lekarzu, który natychmiast zginął w wypadku (a zasadniczo to aktor przeniósł się do Samego życia), rzucić gazetę i pracować w jakimś radiu, w którym znowu poderwała jakiegoś faceta, rzucić radio i robić Bóg wie co w jakiejś Brukseli czy innej zagranicy, wrócić i urodzić dziecko jakiegoś przestępcy, poderwać wykładowcę swojej młodszej siostry (która też chciała go poderwać), przypomnieć sobie, że trzeba jednak jakąś pracę znaleźć, zatrudnić u tatusia w klinice i założyć dziwaczny butik z trzema ciuchami na krzyż, który jednak niesłychanie się opłaca… uf, zmęczyłam się. W międzyczasie było jeszcze kilku innych facetów oraz stanowisk pracy. Agnieszka to totalny krótkodystansowiec. Żadnego normalnego związku i zero pracy dłużej niż rok. Ja bym taką córkę już dawno na straty spisała, ale dumni Lubiczowie kupili jej ostatnio mieszkanie, żeby się biedusia nie gnieździła z dzieckiem w wynajmowanym. W zasadzie nie wiem po co, skoro ciągle tę nieszczęsną Zosię podrzuca mamie. Podobnie niesamodzielna jest jej siostra Ola, która tak zawzięcie studiuje pedagogikę, że już piąty rok nie może zmęczyć licencjatu. Ciągle za to słyszymy, że jest świetną studentką, najlepszą na roku. Tylko którym? Ta rudowłosa heroina wielu romansów też ma barwne życie uczuciowe, ostatnio wprost z ramion narkomana wskoczyła w ramiona schizofrenika. Była też prześladowana przez seksoholika i prawie zgwałcona. Jej specjalnością są więc przypadki kliniczne, siostra zadowala się zwykłymi popaprańcami. Obie te bohaterki psują mi przyjemność z oglądania Klanu, bo totalnie nie uczą się na błędach i wcale się nie zmieniają. A kto w normalnym życiu jest taki sam w wieku lat osiemnastu i trzydziestu?
Agata z Łodzi ma trzydzieści lat i jest wielbicielką M jak Miłość. Należy do tych ośmiu milionów Polaków, którzy śledzą losy rodziny z Grabiny. Ale nie jest to uczucie bezkrytyczne. Bowiem nikt jej tak nie drażni jak sędzia Marta Mostowiak:
— To jest po prostu beznadziejna mimoza i nimfomanka do tego. Jeśli tak się zachowują sędziowie w Polsce, to niech Bóg ma nas w swojej opiece. Kobieta jest niezrównoważona emocjonalnie, ciągle romansuje – pierwszego męża zdradzała z przyszłym, tego następnego też…. Kiepski to wzór cnót. Normalnie taka bohaterka byłaby przedstawiona w bardzo negatywnym świetle, a tutaj scenarzyści próbują nam wmówić, że tak jest świetnie, standardowe zachowanie warszawskiej sędziny. Do tego Marta ciągle chodzi z obrażoną miną, jakby cały świat był przeciw niej. Emanuje z niej wyższość wobec wszystkiego i wszystkich, co tam się w okolicy pałętają. Młodsze dziecko wychowuje jej jakiś dziwny daleki krewny na granicy upośledzenia intelektualnego, ale Marta i tak jest bardzo zmęczona. Dziwna sprawa, bo aktorka grająca tę postać jest naprawdę świetna – widziałam ją w teatrze. Pewnie potrafiłaby wykreować kogoś sympatyczniejszego, ale chyba zdaniem scenarzystów musi być w serialu ktoś, kogo człowiek ma ochotę udusić.
Helena z Białegostoku na emeryturze ogląda wszystkie możliwe seriale. Najbardziej lubi Plebanię. Jest jednak jedno „ale”:
Janusz Tracz. Na początku to była zwykła negatywna postać, ale teraz jest już w zasadzie świetny. Zanim się pojawi, anonsuje go taka specjalna „traczowa” muzyka – od razu wiemy, że zaraz będzie kombinował coś złego. To niby biznesmen, ale w zasadzie nie wiem, na czym zarabia pieniądze, które inwestuje w gnębienie dobrych postaci. Podobno miał ciężkie dzieciństwo, co ma tłumaczyć jego zachowanie, ale to bardzo banalne. Aktor robi jedną minę polegającą na wpatrywaniu się w dal z półuśmieszkiem. Roczne dziecko domyśliłoby się, że ma wiele na sumieniu. Ale mieszkańcy Tulczyna za każdym razem się dziwią, że jak on mógł. Serial ma chyba z dziesięć lat i Tracz od początku jest taki sam – groźna mina, półuśmiech i niecne knowania. I oczywiście za każdym razem wszyscy dają się nabrać. No, ale to serial o księżach, więc w ostatniej chwili wkracza Opatrzność i Tracz jest pognębiony. W zasadzie to nawet trochę mi go żal. To w końcu straszny nieudacznik.
A Was jacy serialowi bohaterowie najbardziej denerwują?
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze