Uzależnieni od prostytucji
GRZEGORZ KOMSTA • dawno temuNa pierwszy rzut oka nie widać żadnych cech, które mogłyby zdradzić ich prawdziwą naturę. Są elegancko ubrani, kulturalni, zaradni, uśmiechnięci. Nikt ich nie podejrzewa, że mają swój tajemniczy świat. Świat pełen seksu. Chętnie do niego uciekają. Krótka rozmowa, spotkanie i zapłata. Nikt nie zadaje zbędnych pytań.
Większość opinii krążących na temat prostytucji w Polsce ma niewiele wspólnego z rzeczywistością. Nikt oficjalnie nie przyzna się do korzystania z takich usług, a jednak branża stale się rozwija. Przybywa nie tylko tych, którzy te usługi oferują, ale także chętnych do korzystania z nich. Kobiety świadczące usługi seksualne w zamian za pieniądze nie są tak jak w ludowych opowiadaniach wyniszczonymi wrakami człowieka o wątpliwej urodzie, nadużywającymi alkoholu i narkotyków. Na pozór nie wyróżniają się niczym szczególnym. Nie zawsze też zrywają kontakty z rodziną i znajomymi. Nie są bezduszne, mają swoje uczucia i potrafią być wrażliwe. Poza pracą mogą prowadzić normalne życie. Podobnie jest z ich klientami. Paradoksalnie ich sposób bycia może sprawiać, że będą ostatnimi osobami posądzanymi o takie sposoby rozładowywania napięcia. Niektórzy robią to z ciekawości, inni pod wpływem alkoholu, ale jest grupa, którą ten świat pochłonął bez reszty. Ich całe życie zaczęło się kręcić wokół płatnego seksu i zostało mu podporządkowane. Dawne plany i marzenia przestały mieć jakiekolwiek znaczenie. Zgubili się i stracili nad sobą kontrolę.
Tomek (29 lat, Sopot) jest wysokim i dobrze zbudowanym mężczyzną. Bardzo dba o siebie. Na co dzień uśmiechnięty i pewny siebie. Jego podwójne życie jest tajemnicą. Czasami na chwilę znika i nikomu nie mówi, jak spędzał ten czas.
— Pierwszy raz z płatnym seksem miałem do czynienia w wieku siedemnastu lat, kiedy to postanowiłem sprawdzić na własnej skórze, jak tam jest. Wtedy Internet nie był jeszcze tak rozpowszechniony, więc oferty przeglądałem w lokalnej prasie. Gazetę kupowałem tylko w tym celu. Specjalną rubrykę znałem już prawie na pamięć. Numery telefonów powtarzały się co jakiś czas pod różnymi imionami. Teraz wiem, że to celowy zabieg, który miał przyciągnąć kolejnych klientów.
Pierwszy raz za kasę
— Wybrałem numer. Odebrała kobieta o młodym i przyjemnym głosie. Zgodnie z moją prośbą opisała się z najdrobniejszymi szczegółami. Uznałem, że powinna mi przypaść do gustu i umówiłem się z nią za pół godziny. Okazało się, że mieszka zaledwie kilka ulic dalej. Po drodze miałem jeszcze moment zawahania. Biłem się z myślami, ale ostatecznie wygrała ciekawość. Gdybym wtedy zdecydowałabym inaczej, to dziś nie rozmawialibyśmy o tym.
Drzwi otworzyła mi drobna brunetka z mokrymi włosami owinięta brązowym ręcznikiem mówiąc, że dopiero co wróciła z zakupów. Równie dobrze mogła kąpać się po poprzednim kliencie, ale to mnie wtedy nie interesowało. Wiedziałem, po co tu przyszedłem i chciałem to dostać. Zapytała na jak długo zostaję. Nie wiedziałem, jakie są możliwości, więc zaproponowałem, że na godzinę. Pieniądze wzięła od razu i poszła przygotować się sugerując mi, żebym rozebrał się i poczekał na nią w pokoju. Nawet nie zauważyłem, że nie wydała mi reszty. Wyczuła, że jestem zestresowany, więc przejęła inicjatywę i odpowiednio mną pokierowała. Stres zrobił swoje i na początku były drobne problemy, ale dziewczyna znała się na rzeczy i sprawnie sobie z tym poradziła. Spotkanie zakończyło się bardzo szybko, pomimo że zapłaciłem za całą godzinę. Takie były jej zasady. Zamieniliśmy jeszcze kilka słów. Okazało się, że ma dwadzieścia sześć lat. Wyglądała na znacznie mniej i w rozmowie sprawiała wrażenie bardzo inteligentnej. Więcej już u niej nie byłem, ale od niej zaczęła się moja przygoda z tym światem.
Liczą się umiejętności
— Trafiałem do różnych kobiet. Młodych i bardzo dojrzałych, przeciętnych i zniewalająco pięknych, miłych i opryskliwych. Odwiedzając nową „miejscówkę” po raz pierwszy, zawsze odczuwałem przyjemny dreszczyk emocji. Nigdy jednak nie wycofałem się. Nawet, jeśli nie przypadła mi do gustu. Czasami okazywało się, że pomimo nie najlepszego wyglądu prostytutki, warto było zostać, bo jej umiejętności rekompensowały to z nawiązką. Miałem swój ulubiony typ urody i zawsze pod tym kątem wybierałem oferty. Szczególnie lubiłem nowe dziewczyny w branży. Nie były co prawda tak doświadczone, ale miały w sobie jeszcze naturalność i nie były tak zmanierowane, jak ich dłużej pracujące koleżanki. Wiele z nich mówi, że dopiero zaczyna, bo większość klientów takie woli. W rzeczywistości mija się to z prawdą. Ich nieśmiałość jest udawana tylko na potrzeby spotkania. Pamiętam, jak raz trafiłem do pewnej młodej kobiety. Miała dwadzieścia cztery lata. Twierdziła, że pracuje już długo, ale po jej zachowaniu widać było, że to naprawdę początki. Zaprosiła mnie do pokoju i włączyła radio. Chwilę się miotała nie za bardzo wiedząc, co ma teraz robić. Poprosiła, żebym na nią poczekał kilka minut i poszła się przygotować. Kiedy wróciła w seksownej bieliźnie, leżałem już gotowy. Była wyraźnie skrępowana i bardzo nieporadna, ale mimo to spotkanie z nią wspominam najlepiej ze wszystkich. Niezbyt dobrze orientowała się w cenach, bo wzięła tak mało pieniędzy, że byłem zaskoczony. Do takich jak ona chciało się wracać. Była ładna i kulturalna. Często widuję ją w mieście. Zmieniła się. Ubiera się bardziej ekstrawagancko i dorobiła się zwracającego uwagę auta. Trochę szkoda, że zdecydowała się na taką drogę.
Kiedyś stojąc w korku znajomy zwrócił uwagę na stojący obok nas samochód i jego właścicielkę. Obróciłem wzrok i zobaczyłem ją. Zgodziłem się z jego opinią na temat jej urody. Wyraźnie mu się spodobała. Nie wiedział tylko, że może się z nią przespać za pieniądze. Przecież nie miała tego wypisanego na czole. Była jak tysiące innych kobiet.
Tajemniczy serwis dla klientów
— Nigdy nie zastanawiałem się, czy mogę trafić na kogoś, kogo znam. Często mijałem innych klientów. Można było z nimi chwilę porozmawiać i dowiedzieć się, z jakiej „opcji” warto skorzystać, albo którą z kobiet wybrać, jeśli w mieszkaniu przyjmowało ich więcej. Z takimi osobami tworzyliśmy wirtualne społeczności. Nie były to znane, dostępne dla wszystkich strony, a jedynie skupiska osób zorientowanych w tej branży. Wiedza na ich temat rozchodziła się pocztą pantoflową, a osobom takim jak ja znacznie ułatwiała życie. Nikt nie lubi wyrzucać pieniędzy w błoto, a niestety tak jak wszędzie, tutaj również są oferty nie warte swojej ceny. Zamieszczane tam informacje i opinie innych klientów pozwalały się przed tym ustrzec. Na dodatek wielu użytkowników ceniło swoje zdrowie, więc informowało o miejscach, które są dla nich podejrzane i w których istnieje ryzyko zarażenie się czymś. Większość ma swoje rodziny i nie chciało przynieść żonie takiego prezentu. Wypowiedzi nie były tam wulgarne. Każdy odnosił się do tych kobiet z należnym im szacunkiem, a wszelkie przejawy prostackich wypowiedzi były natychmiast tępione. Nie wyprę się jednak tego, że traktowałem je jak towar, któremu przyznaje się gwiazdki w zależności o wyglądu i od tego jak bardzo się starają. Tam miałem wszystko, co mi było potrzebne – adresy, numery telefonów, cenniki i zakres usług.
Seks bez zabezpieczeń
— Dopiero niedawno przyznałem się przed samym sobą, że nie potrafię nad tym zapanować. Wcześniej nie dopuszczałem do siebie takiej myśli. Liczyła się wyłącznie przyjemność. Nie przejmowałem się nawet tym, że można zarazić się jedną z wielu chorób przenoszonych droga płciową. Głośno mówi się tylko o HIV, ale nie oszukujmy się – jest cały wachlarz innych.
Zazwyczaj bardzo ciężko jest umówić się na seks bez zabezpieczenia, ale i takie oferty się zdarzają. Niestety, raz się na coś takiego skusiłem. Początkowo nie myślałem o konsekwencjach, jednak po pewnym czasie od tego spotkania coś mnie zaniepokoiło. Powiększone węzły chłonne, wymioty… Grypa? Przecież ja nigdy nie choruję. Przypomniałem sobie wtedy to spotkanie. Zdecydowałem się na wykonanie testu. Przysięgałem sobie, że więcej nie skorzystam z takich usług. Dostałem wynik – minus. Odetchnąłem z ulgą i… wkrótce poszedłem to uczcić.
Przyjemne uzależnienie
— Za wszelką cenę unikałem trwałych związków z kobietami. Miałem w sobie na tyle przyzwoitości, żeby nikomu nie wyrządzać krzywdy. Kiedy w moim życiu pojawiały się osoby, na których mi bardzo zależało, okazywało się, że nie potrafię zrezygnować z płatnego seksu. Chciałem to przerwać, ale po pewnym czasie wracałem. Wybierałem to zamiast prawdziwej miłości. Nie umiałem kochać. Wydawało się, że tak będzie zawsze, bo w gruncie rzeczy nie chciałem nic zmieniać.
W piątkowe popołudnie znajomi często dzwonili pytając, czy wyjdę z nimi wieczorem, okłamywałem ich mówiąc, że mam dużo pracy lub wymyślając inne wymówki. Robiłem tak coraz częściej, aż w końcu przestali się mną interesować.
Moje dotychczasowe postępowanie odbiło się również na płaszczyźnie zawodowej. Zaniedbałem pracę. Doprowadziło to do kłopotów finansowych. Dopiero wtedy przejrzałem na oczy. Zobaczyłem, że prostytutkami rekompensuję sobie brak prawdziwej bliskości. Gdy godzinami włóczyłem się po mieście bez żadnego celu, co chwila natykałem się na znajome miejsca. Tyle razy tam byłem. Znałem te adresy i wiedziałem, z kim można się tam spotkać, ale starałem się być obojętny.
Powrót do normalności
— Postanowiłem wyjechać. W przypływie emocji opowiedziałem o swoim drugim życiu znajomej. W pierwszym odruchu była zaszokowana i nie wiedziała, co powiedzieć, ale okazała się dla mnie dużym wsparciem. Powtarzała mi, że to jest uzależnienie i muszę z tego wyjść. Przekonała mnie, że powinienem rozpocząć leczenie.
Długo odzyskiwałem równowagę. Całkowicie zmieniłem swoje życie. Zrozumiałem, czego naprawdę pragnę i choć wiem, że nie naprawię już zniszczonych przyjaźni, nie cofnę wielu zdarzeń, to chcę z życia korzystać i patrzeć kiedyś na to, co udało mi się osiągnąć z dumą, a nie z odrazą. Wierzę, że to się uda, choć zawsze będę pamiętał, jaki byłem. Mam nadzieję, że nie przeszkodzi mi to normalnie żyć.
Adrian (34 lata, Poznań) to wysoki brunet. Właściciel dobrze prosperującej firmy z branży nowoczesnych technologii. Schludnie ubrany. Ma żonę, która nic nie wie o jego drugim życiu. Na pierwszy rzut oka wzbudza zaufanie i wiedzie ustabilizowane życie, ale jak sam przyznaje, potrzebuje czasami małej odskoczni od codzienności.
— U mnie na dużą skalę zaczęło się to kilka lat temu i trwa do dziś. Zamiast pracować, szukam w sieci kobiet zdecydowanych na spotkania sponsorowane. Nie bawię się w układy, które mają trwać dłuższy okres. Liczy się jednorazowa przyjemność. Potencjalnych kandydatek szukam w ciągu dnia, zazwyczaj kosztem innych obowiązków. Podobnie jest z umawianiem się – także w godzinach pracy. Dzięki temu nie budzi to żadnych podejrzeń. Wychodząc z domu wieczorem lub późnym popołudniem byłbym zmuszony się tłumaczyć żonie, a tak jestem przecież w pracy.
Ciekawość — pierwszy stopień do…
— Pierwszy raz zrobiłem to z ciekawości. Miałem już bardzo duże doświadczenie w kwestii agencji i prywatek, a wtedy coraz więcej mówiło się o tym, że w sieci znaleźć można dziewczyny, które decydują się na takie wyskoki mniej regularnie i za mniejsze pieniądze, niż profesjonalistki. Postanowiłem zaryzykować. Umówiliśmy się w mieście na przysłowiową kawę uznając, że pójdziemy krok dalej, jeśli oboje przypadniemy sobie do gustu. Okazała się bardzo ładną dziewczyną. Miała 20 lat i szczupłą sylwetkę. Spodobała mi się od razu. Spodziewałem się, że będzie bardzo wyzywająco ubrana, tymczasem nie wyróżniała się z tłumu, co było zdecydowanie na plus. Pierwsze spotkanie miało być zapoznawcze, ale zdecydowała się na seks od razu. W samochodzie. Sądząc po jej zachowaniu nie miała zbyt dużego doświadczenia. Nie pytałem jednak, od jak dawna tak zarabia. Spotkaliśmy się potem jeszcze kilka razy. Kwoty, których oczekiwała, nie były wygórowane i nie przekraczały kilkudziesięciu złotych.
Cichodajki z komputera
— Po pierwszych pozytywnych doświadczeniach miałem ochotę na więcej. Dużo czasu w ciągu dnia spędzałem przed monitorem w poszukiwaniu kolejnych „cichodajek”, jak określa się takie dziewczyny.
Ze swojego doświadczenia mogę te dziewczyny podzielić na dwie grupy. Pierwsza to takie, które idą na łatwiznę. Chcą szybko i łatwo zarobić trochę gotówki, a druga grupa to takie, które robią to w akcie desperacji. Te pierwsze czasami zaczynają tak pracować na pełen etat, natomiast te drugie decydują się na to tylko na chwilę i potem kiedy staną na nogi, znikają. Właśnie dlatego spotkałem wiele takich, które mi zupełnie nie pasowały do tego, co robią. Można było z nimi porozmawiać na wszystkie tematy. Miały plany życiowe i nie czułem, że jestem z nimi za pieniądze. Zdarzało się, że kiedy patrzyłem na taką dziewczynę, ruszały mnie wyrzuty sumienia. Miałem wrażenie, że przyczyniam się do sprowadzania ich na złą drogę. Zawsze jednak wyrzuty szybko ustępowały miejsca przyjemności.
Brzydka warta mniej
— Niestety, bardzo często trafiały się też mało urodziwe kobiety z wyraźną nadwagą. Kiedy przyjechałem na umówione spotkanie, zdarzało mi się odmówić. Jeśli natomiast odczuwałem zbyt dużą potrzebę, wtedy negocjowałem umówioną wcześniej cenę. Mówiłem wprost: nie wyglądasz tak, jak miałaś wyglądać, więc albo opuszczasz cenę, albo do widzenia. To niewątpliwa zaleta takich spotkań, bo w odróżnieniu od agencji, cena jest bardzo elastyczna.
Sprytne profesjonalistki
— W międzyczasie w sieci pojawiało się coraz więcej dziewczyn. Jednocześnie zaczęły one sobie życzyć więcej za jednorazowe spotkania, bo zwiększyła się liczba skłonnych im za to zapłacić. Kiedy rozeszła się fama, że faceci są w stanie zapłacić więcej za seks z takimi dziewczynami, przyciągnęło to profesjonalistki, które na co dzień pracują na prywatkach. Udają one w Internecie dziewczyny, które chcą trochę dorobić. Życzą sobie przy tym więcej, niż na zwyczajnym spotkaniu. Umówiłem się kiedyś z dziewczyną, która – jak się potem okazało – udawała, że to jednorazowe spotkanie. W rzeczywistości miała pełny etat na jednej z prywatek. Wszystko było jasne, kiedy zaproponowała, że możemy pojechać do niej. Miejsce znałem doskonale. Zwietrzyła tylko sposób na dodatkową kasę.
Galerianki są przereklamowane
— Galerianki to przereklamowane zjawisko. Oczywiście trafiają się takie nastolatki, chcące dorobić w ten sposób. Film Katarzyny Rosłaniec zrobił burzę wokół tego zjawiska, ale nie ma czym się ekscytować. Duża część z nich to profesjonalistki udające takie nieporadne gimnazjalistki czy licealistki. Szkołę mają już dawno za sobą, tylko ciężko stwierdzić ile tak naprawdę mają lat. Wiadomo, że makijaż i ubiór może wiele zdziałać.
Przedsiębiorcze nastolatki
— Trzeba natomiast przyznać, że wyrosła grupa bardzo przedsiębiorczych nastolatek, które zdają sobie sprawę z konsekwencji. Osobiście nie miałem z takimi do czynienia, jednak znajomy dał się skusić na coś takiego. Dziewczyna go nakręciła, naobiecywała mu dużo i… powiedziała, że jest frajerem. Odeszła, gdy tylko dostała kasę do ręki. Trzeba przyznać, że sprytna. Dobrze wiedziała, że nie zadzwoni na policję, bo co miałby im powiedzieć? Prawdę? Lepiej stracić kilka złotych, niż wpakować się w poważne kłopoty. Tylko dla niej to igranie z ogniem. Może w końcu trafić na takiego, który za taki numer zrobi jej krzywdę. W tłumie oczywiście jest względnie bezpieczna, ale ludzie bywają nieobliczalni.
Niebezpieczny zawód
— Dla mnie to w ogóle przejaw prawdziwej odwagi, kiedy jakaś młoda kobieta umawia się z nieznanym sobie facetem za pieniądze i na dodatek przez Internet. Często jadą na jakieś odludzie lub do lasu. Bardzo dużo ryzykuje. Nawet nie ma gwarancji, że dostanie za to pieniądze. Kiedyś dziewczyna, z którą się w taki sposób spotkałem, opowiadała mi, że już kilka razy nie dostała pieniędzy po wszystkim, a raz nawet bała się o swoje życie. Pieniądze były jednak dla niej kuszące i robiła to dalej.
Rodzina najważniejsza
— O rodzinę staram się dbać. Zapewniam im wszystko, niczego im nie brakuje. Są na pierwszym miejscu. Weekendy zawsze poświęcam żonie i dzieciom. Czasami myślę, że na nich nie zasługuję. Prowadzę podwójne życie, ale… nie umiem już tego zmienić. To już dla mnie norma. Wiem, że płacąc za seks, kupuję sobie złudzenie prawdziwej bliskości, której mi brakuje. Przez godzinę lub dwie mogę się tym napawać, a dziewczyny, którym płacę, dobrze o tym wiedzą i potrafią sprawić, żebym czuł się przy nich dobrze.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze