Trójkąt - erotyczna przygoda?
SYLWIA KOWALSKA • dawno temuCoraz częściej związek 2+1 nie oznacza małżeństwa z dzieckiem, ale sypialniany trójkąt. Czy zdecydowałybyście się na taką propozycję? Mężczyźni najczęściej nie mają oporów przed takim układem. Jednak większość kobiet nie jest zadowolona, gdy partner chce zaprosić do łóżka jeszcze jedną kobietę. Zwolennicy trójkątów zachwalają, że jest to wspaniała erotyczna przygoda.
Coraz częściej związek 2+1 nie oznacza małżeństwa z dzieckiem, ale sypialniany trójkąt. Czy zdecydowałybyście się na taką propozycję? Mężczyźni najczęściej nie mają oporów przed takim układem. Jednak większość kobiet nie jest zadowolona, gdy partner chce zaprosić do łóżka jeszcze jedną kobietę. Bo jest zazdrosna, nie chce dzielić się mężczyzną z nikim innym, ma obawy jak to wpłynie na ich relację i boi się, że może wypaść gorzej niż zaproszona do łóżka partnerka. Zwolennicy trójkątów zachwalają, że jest to wspaniała erotyczna przygoda.
Agata (24 lata, studentka z Krakowa):
— Ze swoim chłopakiem zawsze uprawialiśmy seks „po bożemu”. Żadnych udziwnień, a nawet zmian pozycji. Jemu to wystarczało, ale ja nie czułam satysfakcji. Marzyłam o czymś innym. Owszem, rozmawiałam z nim o erotycznych gadżetach, Kamasutrze. Bezskutecznie. Aż przestałam odczuwać jakąkolwiek przyjemność z seksu. Udawałam orgazmy. Czułam, że oddalam się od niego. Zaczęłam rozglądać się za kimś innym. Nie chciałam go zdradzić, ale ta myśl, że tak ma być zawsze, że nigdy nie osiągnę spełnienia w seksie, nie dawała mi spokoju.
Kiedy nadszedł dzień jego urodzin, postanowiłam niespodziewanie pojawić się w jego kawalerce. Kiedy otworzyłam drzwi, byłam w niemałym szoku! Mój facet siedział rozkosznie z jakąś dziewczyną. I to jaką! Nie mam skłonności lesbijskich, ale to była super laska. Piękna, zgrabna, ubrana w kusą sukienkę. Był mocno zmieszany. Przedstawił ją jako swoją byłą. Siedzieli i pili whisky z colą. Zaproponowali, bym się napiła. Od drinka do drinka i wszyscy bardzo się rozluźniliśmy. Poczułam coś, czego nie czułam nigdy… Zaczęłam dotykać byłą mego faceta. Jej jak najbardziej się to spodobało. Mój chłopak najpierw przyglądał się nam zszokowany, ale szybko dołączył do nas. Dotykał mnie i ją, całowaliśmy się wszyscy. Dziwne, ale nie czułam zazdrości.
Seks w trójkącie był wspaniały, nie wiedziałam, że można mieć aż tyle przyjemności. Od tamtej pory minął miesiąc. Ostatnio rozmawialiśmy z moim ukochanym i postanowiliśmy powtórzyć tamten wieczór.
Bartek (30 lat, manager z Siedlec):
— Regularnie w sobotę uprawiam seks w trójkącie. Zaproponowałem to kiedyś mojej narzeczonej. Zgodziła się. Jest bardzo nowoczesną kobieta, nie boi się nowości. Robiliśmy już naprawdę wszystko w seksie. Super sprawa!
Kiedyś opowiedziałem o tym koledze. O dziwo wcale nie był zachwycony. Powiedział, że jesteśmy zboczeni i że chyba jednak nici ze ślubu, który planujemy za pół roku. Nie rozumiem go. Nie można traktować jak odszczepieńców osób, którym trójkąt sprawia przyjemność. Przecież nie proponujemy tego jemu. To samo tyczy się seksu oralnego czy oglądania filmów pornograficznych. Dla niektórych takie osoby, które to lubią robić, są wyklęte. Ale przecież skoro obydwoje chcemy tego z moją narzeczoną, to co w tym złego. Nie psuje to naszego związku. Nie odwołujemy ślubu.
Nie uważam, żeby trójkąty były zboczone i sądzę, że powinno być to naturalne w związku, jeśli ma się na to ochotę. Dopóki obie osoby się zgadzają na takie eksperymenty, to nic nikomu do tego. Zastanawiamy się tylko z moją dziewczyną, co po ślubie… Czy też tak eksperymentować. Przecież chcemy mieć dziecko…
Barbara (39 lat, dziennikarka z Warszawy):
— Rozmawiałam ostatnio w łóżku z moim mężem. Jak zwykle po seksie, w nocy nas bierze na długie rozmowy. Tym razem była mowa o trójkątach. Oboje jesteśmy mocno doświadczeni seksualnie. On dużo bardziej niż ja. Oprócz gejowskich stosunków przeżył już wszystko podobno, a ja czuję, że nie kłamie. Oboje braliśmy udział w trójkątach (on w obu rodzajach, ja w tym kobieta plus dwóch mężczyzn). Ja mam 39 lat, on 44. O wszystkim powiedzieliśmy sobie przed ślubem, dlatego nikt nie ma żadnych pretensji. Mamy cholernie udane życie seksualne i bardzo dobrze się we wszystkim rozumiemy. Sądzę, że to właśnie dzięki temu, że w seksie przeżyliśmy niemal wszystko… Gdy tak sobie rozmawialiśmy, przyznałam się, że chciałabym jeszcze przeżyć trójkąt z nim plus drugi mężczyzna. Pomyślałam, że to byłoby fantastyczne.
Jemu to nie przeszkadza. Powiedział, że jak chcę spróbować, to nie ma problemu. Powiedział też, że z jego strony żadnych złych skutków to mieć nie będzie, nie zmieni swoich uczuć, generalnie potraktuje to jako coś interesującego i na tym koniec. Umówiliśmy się, że zrobimy to niebawem z jego kumplem. Mimo wszystko dziwnie się z tym czuję. Przecież to mąż. To już nie wybryki napalonej studentki. Z jednej strony cholernie bym chciała, ale nie wiem, jak to wpłynie na nasze relacje. Jesteśmy oboje dojrzali emocjonalnie, chcielibyśmy to zrobić, bo oboje kochamy seks i nowe rzeczy, ale jednak… ślub. Przysięga… Nie wiem teraz co robić. Mówiąc szczerze głupio mi się wycofać skoro wszystko umówione. Ale obawiam się, że nie będzie mi z tym dobrze.
Weronika (18 lat, uczennica technikum z Łodzi):
— Niedawno mój chłopak zaproponował mi trójkąt. Odmówiłam. Powiedział, że daje mi czas do namysłu. A jeśli się nie zgodzę, będziemy musieli się rozstać, bo nie chce takiej świętoszki. Chyba mu już podziękuję. To nie jest świętoszkowatość, tylko normalność. Nie odmawiałam mu innych ekscesów. Ale nie to. To zbyt zarysowałoby moją psychikę. Zresztą jeśliby mnie kochał, po co mu inna w łóżku.
Moja koleżanka powiedziała kiedyś jedną fajną rzecz o trójkątach, a mianowicie, że wydrapałaby innej pannie oczy, gdyby widziała jak dobiera się do jej faceta, albo jemu, że ją dotyka. I zgadzam się całkowicie. Jestem ciekawa jakby facet zareagował, jakby inny dotykał jego kobietę. Dlaczego oni zawsze w trójkącie chcą panny, a nie drugiego faceta. To nie jest sprawiedliwe.
W zeszłym tygodniu spotkałam się z tą koleżanką. Opowiedziałam jej o mojej propozycji „nie do odrzucenia” i straconych ośmiu miesiącach związku. Okazało się, że jej ostre słowa mają swoje mocne uzasadnienie. Przyłapała kiedyś swego chłopaka z dwoma panienkami z agencji towarzyskiej. Tak bardzo pragnął nowych doznań. Pewnego dnia jedną z nich spotkała na ulicy. Ta cholerna prostytutka śmiała się z niej. Skończyło się wizytami u psychologa, bo czuła się gorsza. Gorsza, że nie jest dziwką?
Czy faceci muszą kierować się tylko chucią? Muszą być jak zwierzęta? Po co mają dziewczyny, skoro nie patrzą na ich uczucia? Niech wybierają sobie tylko panny z domów publicznych na chwileczkę spełnienia, a porządnym, wrażliwym dadzą święty spokój!
Stefania (28 lat, ekspedientka z Opola):
- Lubię trójkąty. Czy ja jestem spaczona? Tak mówią osoby, którym się z tego zwierzam. Totalnie ich nie rozumiem. Ja to lubię, faceci z którymi byłam, byli tym zachwyceni. Wydaje mi się, że o gustach się raczej nie dyskutuje, a spaczony to raczej jest ktoś, kto uprawia seks z dzieckiem czy żoną swojego przyjaciela.
Sama nigdy nie namawiałam nikogo do niczego. Ale też przed facetami nie ukrywałam swych fantazji. Do tej pory żaden mi nie odmówił. Czasem dołączał do nas facet, czasem kobieta. Dlaczego ktoś to neguje. Nie robimy nikomu krzywdy. Lepsze to niż zdrada.
Nie rozumiem naprawdę, dlaczego tyle osób mnie krytykuje, a argumentem jest pewność, że miedzy mną a moim facetem nie ma miłości, że mój związek jest oparty tylko na seksie, albo że jestem chora, zboczona albo że mój facet mnie nie kocha i mu nie zależy, bo nie widzi w tym problemu… Kochał mnie każdy, z którym byłam. Ja kochałam każdego. Obecnie spotykam się z nowym chłopakiem i jeśli będziemy razem, też mu wyjawię, co lubię w seksie. Zechce, zrobimy to, nie zechce, to ja zmuszać go nie będę. To sprawa każdego z osobna. Ważne by pozostać sobą.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze