Seksting. Nastolatki uprawiają autopornografię
MARIANNA KALINOWSKA • dawno temuWyniki badań przeprowadzonych w różnych krajach są alarmujące: ponad 40% ludzi w wieku 11 - 18 lat fotografowało się nago telefonem komórkowym, wysyłając później swoje rozbierane zdjęcia znajomym. Łatwo się domyślić, jaki może być ciąg dalszy takiego postępowania. Bohaterowie tego reportażu już wiedzą i żałują.
Michalina (16 lat, uczennica):
Prosi, żeby zmienić jej imię i nie podawać miasta, z którego pochodzi. Bardzo się wstydzi tego, co zrobiła; boi się też konsekwencji. Sfotografowała się nago i wysłała zdjęcie swojemu chłopakowi, starszemu o trzy lata studentowi politechniki. Śmiali się, że to na pamiątkę, żeby – kiedy już będą starzy i pomarszczeni – wiedzieli, jacy byli piękni. Michalinie jakoś umknął fakt, że tylko ona się sfotografowała, że od swojego chłopaka nie dostała żadnego zdjęcia. Kilka miesięcy później rozstała się z nim, bo okazało się, że on woli studenckie imprezy i nie ma dla niej wcale czasu. Zupełnie zapomniała, że wysłała zdjęcie, na którym jest nago. Przypomniała sobie o tym, kiedy na Facebooku zobaczyła link do strony, na której jej niedawny ukochany zamieścił owo zdjęcie w negliżu… Trudno było jej uwierzyć, że naprawdę to zrobił, że posunął się tak daleko tylko dlatego, żeby się na niej zemścić!
— Na początku czułam wściekłość – mówi. — A potem dotarło do mnie, że przecież te zdjęcie mogą zobaczyć wszyscy, nie tylko znajomi, ale i rodzice, nauczyciele… Przeraziłam się. Najgorsze jest to, że nic nie mogę zrobić. Kiedy tylko zgłoszę administratorowi nadużycie, zdjęcie pojawia się gdzie indziej. Mam wrażenie, że mój eks-chłopak znakomicie się bawi, bo wie, że jest bezkarny. Jako nieletnia nie mogę sama nic zrobić, musiałabym poprosić o pomoc moich rodziców. A przecież oni wciąż myślą, że jestem ich niewinną córeczką… Bardzo się boję, żyję w ciągłym strachu, że ktoś mnie nakryje, że się dowie. Gdybym mogła cofnąć czas, nigdy bym nie wysłała nikomu moich zdjęć nago. Przestrzegam przed tym wszystkie dziewczyny.
Monika (21 lat, studentka z Wrocławia):
— Wydawało mi się, że będę z Tomkiem do końca życia. Planowaliśmy wiele razy wspólną przyszłość, ustalaliśmy liczbę dzieci i nawet urządzaliśmy wirtualnie nasze mieszkanie. Byłam absolutnie i święcie przekonana, że spotkałam właśnie tego jednego, jedynego mężczyznę mojego życia. Raz po imprezie poszliśmy do łóżka i zgodziłam się, żeby Tomek nakręcił komórką filmik, kiedy mu robię… no, fellatio, tak to się chyba elegancko nazywa. Ot, niewinny wygłup, myślałam sobie.
Kilka dni później nakryłam go w łóżku z moją przyjaciółką, historia jak z łzawego romansidła, klasyka gatunku. Niewiele myśląc wywaliłam go z mieszkania, które razem wynajmowaliśmy. Groził mi, bezczelny gnojek. Byłam twarda i nieustępliwa. Choć bardzo cierpiałam, wiedziałam dobrze, że nie wolno mi znów się z nim wiązać, bo skoro zdradził mnie raz, będzie mnie zdradzał w przyszłości. Obiecywał, że się zemści. Nie brałam jego słów na poważnie, bo co on takiego mógł mi zrobić, myślałam sobie?
Okazało się, że może mi zrobić bardzo wiele złego. Zamieścił w sieci film. Ten film! Do tego imię, nazwisko, adres i numer telefonu! Kiedy to zobaczyłam, poczułam się tak, jakby właśnie skończyło się moje życie. Nie wiedziałam, co robić. Do kogo zwrócić się o pomoc? Bardzo się wstydziłam. Chyba nawet nie do końca potrafię opisać, co czułam. Mówiąc, że upokorzenie, to mało, za mało. To było coś znacznie większego, straszniejszego.
Przez kilka dni nie wychodziłam z domu. Nie miałam nawet sił wstać w łóżka. Bałam się iść do sklepu na dole, bo wyobrażałam sobie, że znajomy sprzedawca widział ten film. Jacyś napaleni zboczeńcy wysyłali mi na komórkę fotografie swoich penisów, bo myśleli, że jestem prostytutką… Przez jakiś czas poważnie rozważałam samobójstwo. Wreszcie odważyłam się i poprosiłam o pomoc mamę. Na szczęście mam do niej zaufanie. Umierałam ze wstydu, kiedy jej o tym mówiłam. Ale powiedziałam. Potrzebowałam pomocy. Inaczej bym chyba zwariowała.
Od tamtej historii minął rok. Ciągle uciekam, zmieniam miejsca zamieszkania i ciągle wydaje mi się, że jestem rozpoznawana. Że nawet ludzie, którzy mijają mnie na ulicy dobrze wiedzą, kim jestem i co robię. Że myślą, że jestem prostytutką. Nienawidzę mężczyzn. Nienawidzę siebie za to, że byłam tak głupia i naiwna. Nienawidzę internetu. Tamten fatalny filmik wciąż krąży po sieci, ciągle na niego trafiam. Ciągle piszę do różnych adminów, żeby go usunęli, ale nie zawsze się udaje. Raz nawet znalazłam go na stronach placówki naukowej na Grenlandii, na serwerze na Bahamach… nad tym się nie da zapanować. Film ma swoje życie, zupełnie niezależne ode mnie.
Sprawa trafiła do sądu, ale jak się okazało, prawo niedostatecznie chroni ofiary takich przestępstw. Nasza jurysdykcja nie nadąża za zmianami zachodzącymi w świecie. Być może Tomka spotka kara za to, co zrobił. Marzę o tym, żeby zgnił w więzieniu. Ale nawet jeśli tak się stanie, czy to może mi przywrócić dobre imię?
Maciek (17 lat, uczeń z Krakowa):
— Strasznie głupio mi o tym mówić. Ale powiem, ku przestrodze. Myślę, że takich historii jak moja jest wiele, bo każdy z nas przecież ma telefon, prawda? Prosta to historia: chodziłem z taką jedną. Byłem zdziwiony, że tak na mnie leci, bo była najładniejsza w całej szkole, a ze mnie żaden tam przystojniak. Jeszcze bardziej się zdziwiłem, że ona tak mnie ciągnie do łóżka… nie wiem, dlaczego byłem tak głupi, że pozwoliłem się jej sfotografować nago. Już następnego dnia dostałem od niej SMS-a z pogróżkami, że jak jej nie zapłacę pięć stów, to się cała szkoła dowie, jakiego mam małego…
Wiem, że to brzmi może śmiesznie, ale mnie nie było do śmiechu. Nie wiedziałem, co robić. Byłem przerażony, bo nie chciałem, żeby ktokolwiek zobaczył mnie nago. Wstydziłem się. Ale – czy na szczęście, czy na nieszczęście – mam takich starych, że niczego się przed nimi nie da ukryć. Szybko zobaczyli, że jestem struty i nie wiem, co ze sobą zrobić. Powiedziałem, co mi leży na wątrobie. Chociaż jestem mężczyzną, chciało mi się płakać. Starszy był wściekły i pytał, czy używam prezerwatyw? Mama pytała, czy tamta jest w ciąży, bo te pieniądze są jej chyba potrzebne na skrobankę? Zrobiła się chryja, ale kiedy rodzice się uspokoili, zobaczyli sytuację taką, jaka była – jakaś dziewczyna mnie zwyczajnie szantażuje! Niewiele myśląc poszli do szkoły. Dyrektorka stanęła na wysokości zadania. Zwołała zebranie, na którym byłem ja i moi rodzice, i ta… nie będę się wyrażał… i ta dziewczyna, też z rodzicami. Całe szczęście, że miałem tego jej SMS-a z pogróżkami. I całe szczęście, że nie zdążyła nigdzie wysłać tych zdjęć… Wyleciała ze szkoły z wielkim hukiem. Dyrektorka zrobiła potem zebranie dla wszystkich uczniów i opowiedziała tę historię ku przestrodze, bez imion. I tak wszyscy wiedzieli, o kogo chodzi. Znów najadałem się wstydu. Widziałem, że niewiele osób bierze jej słowa na poważnie. Wiem, że dużo moich rówieśników wciąż robi i wysyła sobie zdjęcia nago myśląc, że to nic złego. Może moja historia da komuś do myślenia?
***
Nastolatki coraz chętniej uprawiają autopornografię. Gimnazjalistki na domowych imprezach w gronie przyjaciółek robią sobie wyuzdane zdjęcia, często z gadżetami kupionymi w sex-shopie. Dziewczyny potem wymieniają się nimi lub zamieszczają je na swoich blogach, do których mają dostęp tylko najbliżsi. Nie wiedzą, że takie zdjęcia są ściągane i umieszczane głownie na zagranicznych stronach pornograficznych lub po prostu w sieci, do której zaglądają rówieśnicy. Seksting w szkołach to świetna zabawa, akurat na długą przerwę, zamiast nudnej kanapki. Koledzy wbiegają do damskiej toalety, otwierają łazienkę i fotografują swoje koleżanki na sedesie. Dziewczyny nie są dłużne. To dzieje się także w szatni przed wychowaniem fizycznym lub na basenie. Już co piąty nastolatek rozpowszechnia SMS-em tego typu zdjęcia lub filmy.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze