Nekrolans: ze śmiercią nam do twarzy!
Ktoś się ze mną nie zgadza? Jeśli tak, niech obejrzy zdjęcia, na których amerykańska dziennikarka Melissa Bachman prezentuje się ze zwłokami zastrzelonych zwierząt, zabitych podczas pobytu w RPA. Najbardziej przerażające jest to, że jej ofiarami stały się gatunki zagrożone wyginięciem.
Bachman chyba nie spodziewała się, że jej „akcja promocyjna” przyniesie efekt odwrotny od zamierzonego. Użytkownicy mediów społecznościowych jednoznacznie skrytykowali jej fotografie, a Joanna Krupa nazwała dziennikarkę "suką". Nic dziwnego: po pierwsze Bachman zabijała dla zabawy. Po drugie: polowała na zagrożone gatunki, a przy okazji prezentowała nieskazitelny uśmiech, perfekcyjny makijaż i strój. Nic ująć, nic dodać: „nekrolans”.
Dziś ludzie mediów nie mogą istnieć bez popularności. Nieważne, jak się o nich mówi – ważne, że ktoś zwraca na nich uwagę. A skoro na świecie żyje ponad 7 miliardów ludzi, a znaczna część populacji posiada konta na Facebooku i zamieszcza tam ciekawe zdjęcia ze swojego życia, celebryci wpadają w panikę. Co ważne, nie każdy może pozwolić sobie na afrykańskie safari, połączone z polowaniem, więc gwiazdki i gwiazdeczki korzystają ze swoich fortun, by wyróżnić się z szarego tłumu, który o Afryce może tylko pomarzyć. Cóż, niektórzy celebryci promują się zabijając, a niektórzy (w imię pokrętnie pojmowanego piękna) powiększają sobie pośladki, biusty i usta. I tu również chodzi o to, by się wyróżnić; by powiedzieć jednoznacznie: mam kasę i stać mnie nawet na to, by się oszpecić. W tym przypadku wszystko jest jeszcze OK. Panowie i panie z telewizji okaleczają się na własne życzenie. Ale Melissa Bachman promocję urządziła sobie kosztem żywych stworzeń, które są na tej planecie nie dla naszego kaprysu i zabawy. I – co gorsza – Bachman może znaleźć wiernych naśladowców, bo okrucieństwo dziś najlepiej się sprzedaje.