Facebook blokuje kontrowersyjne strony
REDAKCJA • dawno temuRodzice rozpoczęli walkę z niestosownymi stronami na Facebooku. Po wielu zgłoszeniach, administratorzy FB w końcu zablokowali trzy strony. Niestety powstają nowe. Sprawą zajęła się już Policja i Prokuratura. Czy dowiemy się, kto jest twórcą takich miejsc i w jakim celu je tworzy? „Najseksowniejsze 4,5 i 6 latki” - żałosny żart czy faktyczne zagrożenie? Zbulwersowani rodzice stworzyli akcję „Stop pedofilii na Facebooku”.
Rodzice rozpoczęli walkę z niestosownymi stronami na Facebooku. Po wielu zgłoszeniach, administratorzy FB w końcu zablokowali trzy strony. Niestety powstają nowe. Sprawą zajęła się już Policja i Prokuratura. Czy dowiemy się, kto jest twórcą takich miejsc i w jakim celu je tworzy? „Najseksowniejsze 4, 5 i 6 latki” - żałosny żart czy faktyczne zagrożenie? Zbulwersowani rodzice stworzyli akcję „Stop pedofilii na Facebooku”.
Jest akcja. Czy udana, trudno oceniać, wszystko zależy od punktu widzenia. Dla mnie to żart, może eksperyment, prowokacja na bardzo niskim poziomie, stworzona przez typowego trolla, dla rozrywki, nakarmienia się emocjami internautów. Udało mu się. Uderzył w tabu. Strona na Facebooku „Najseksowniejsze 4,5 i 6 latki” wywołała ogromne wzburzenie, choć tylko części obserwatorów. Nieliczni postanowili dołączyć do niesmacznej gry wpisując komentarze w stylu „brałbym”. No cóż, trudno tu oceniać poczucie humoru, do wyszukanych raczej nie należy. Strona już jest zablokowana, jak dwie podobne, więc jest po sprawie, teraz trwają dyskusje nad tym, dlaczego administratorzy FB nie chcieli jej początkowo zablokować, co jest faktycznie dość absurdalne, szczególnie, że wszystkie zdjęcia z widocznym damskim sutkiem są bardzo szybko usuwane.
Powstające na FB strony ze zdjęciami dzieci połączyły rodziców, którzy twierdzą, że takie publikacje są pożywką dla pedofilów. Sprawa jest już zgłoszona na Policję i do Prokuratury, ale na szybkie rozwiązanie raczej nie liczyłabym. Facebook tłumaczył się tym, że dopóki dzieci na zdjęciach nie są nagie, wszystko jest w porządku. Trudno się do tego przyczepić i znaleźć niestosowność w zwyczajnych zdjęciach dziewczynek, podrasowanych w programie graficznym (przez np. powiększenie oczu), niestosowna w tym wszystkim jest nazwa strony. To ona nadała całej strawie patologiczny wymiar, co oczywiście przyciągnęło osoby lubujące się w obscenicznych komentarzach.
Przy okazji tematu takich stron wraca inny — wstawianie zdjęć dzieci na profile społecznościowe. Tu zawsze się obrywa rodzicom. Fundacja „Dzieci niczyje” prowadzi kampanię, która ma na celu uświadomienie rodziców, że zdjęcia ich dzieci mogą trafić na strony o charakterze pedofilskim. Według mnie problem jest gdzieś indziej. Nie wiem, czy jest coś niebezpiecznego we wstawianiu zdjęć własnych dzieci w serwisie społecznościowym, konkretnie na FB. Problem zaczyna się, gdy nasz profil i galeria zdjęć ma zasięg publiczny i każdy zalogowany może na niego zajrzeć. Pytanie, po co zakładamy profil i kogo zapraszamy do znajomych? Niestety wiele osób ma tysiące znajomych na profilu, z czego osobiście zna kilkanaście, kilkadziesiąt. A co zresztą? Może należałoby się zastanowić nad przyjęciem do grona znajomych osoby, którą poznało się przez kable, a cała znajomość to wymiana kilku zdań w grupie tematycznej. Tu jest według mnie zagrożenie. Jeśli ktoś koniecznie musi posiadać profil z tysiącami wirtualnych przyjaciół, to niech nie wkleja tam rodzinnych fotek, to jest bardzo proste. Przenosząc przykład do świata realnego, różnica między takimi profilami jest taka, jak między pokazaniem zdjęć na imieninach u przyjaciółki, a przyczepieniem ich do tablicy ogłoszeń w mieście.
Nie mam najmniejszych wątpliwości, że takie prowokacyjne i niestosowne profile powinny być natychmiast usuwane. Jednak śledztwo w Prokuraturze to już według mnie strzelanie z armaty do wróbli. Nikt o nawet przeciętnej inteligencji nie założyłby w taki jawny sposób profilu o charakterze pedofilskim. To mroczne podziemie i tak ma się czym karmić, a kilka zwyczajnych zdjęć raczej nie wzbudzi zainteresowania tych chorych ludzi. Cała sprawa kojarzy mi się niestety z jeszcze innym zagadnieniem. Twierdzenie, że rodzice wrzucający zdjęcia dzieci do internetu są w jakikolwiek sposób winni pedofilii, to tak jak mówienie, że zgwałcona kobieta sama się o to prosiła, bo wracała późno do domu w spódnicy. To nie znalezienie zdjęcia czteroletniej dziewczynki w wannie robi z ludzi pedofilów. Obym się nie myliła.
Źródło: tokfm
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze