Udawany ślub bez konsekwencji. Przed znajomymi, rodziną!
EWA ORACZ • dawno temuFirma „Prawie jak ślub” ma dość kontrowersyjną ofertę przedstawień ślubnych. Kto z nich korzysta i kto się na nie nabiera?
Podobno grunt to pomysł na biznes i trafienie w niszę. Czy w kwestii wynajęcia ludzi i zakupów są jakieś granice? Czy wszystko można kupić? Wszystko pewnie nie, ale własny udawany ślub jak najbardziej. Firma „Prawie jak ślub” ma dość kontrowersyjną ofertę przedstawień ślubnych. Kto z nich korzysta i kto się na nie nabiera?
Polacy to naród katolicki i choć w codzienności rzadko można to dostrzec, w przypadku oficjalnego, bo bynajmniej nie chodzi o to co się w cudzym domu dzieje po kryjomu, pomieszkiwania razem dwóch osób płci przeciwnej z jedną kanapą, robi się problem. Problem dla rodziny, bo co to powiedzą sąsiedzi i ciotki… Zupełnie inaczej wygląda ta sprawa gdy, nazwijmy umownie parę „młodymi”, mieszkają osobno. Choć wszyscy wiedzą, że para posiada życie seksualne, czego oczy nie widzą… Uogólnienia są krzywdzące, ktoś mógłby mi zarzucić, że nie wszystkie pary uprawiają seks. Może, proszę mi taką pokazać. Bo ja w swoim już dość długim życiu nie spotkałam pary, która chodzi do kościoła i trzyma ręce na kołdrze.
Presja rodziny jest czymś bardzo częstym, osobiście jej doświadczyłam, choć w niewielkim stopniu. Nacisk na sformalizowanie związku nie jest rzadkością a uleganie mu dla świętego spokoju bywa niejednokrotnie główną przyczyną ślubu. Co zatem robić? Jeśli nie stać cię na odmowę i pogonienie rodziny, cóż…. Wciągaj białą kieckę i składaj przysięgę, by zadowolić rodziców. Możesz też skorzystać z oferty pewnej firmy i jeśli twój portfel na to pozwoli, to zagrasz główną role w przedstawieniu pt. Mój ślub. Tak, to nie żart. Są ludzie, którzy zajmują się takimi rzeczami.
Ślub bez kościoła, bez urzędu, bez konsekwencji…
Bardzo trafna reklama, w zasadzie wszystko jasne. Można mieć wymarzony ślub, bez ślubu. Można przy okazji spełnić marzenie i przez kilka godzin grać, to gratka dla tych, co marzyli o aktorskiej karierze, ale im nie wyszło. Firma zajmuje się wszystkim, od wynajęcia kościoła po kwiaty. Załatwia też dokumenty, żeby nikomu do głowy nie przyszły wątpliwości, że coś tu nie gra. Obiecuje profesjonalnego aktora w roli księdza lub urzędnika państwowego. Pozostaje mieć nadzieję, że nie jest to Artur Żmijewski, bo mogłoby się nie udać. W ofercie występuje też taka pozycja jak „fikcyjni świadkowie” za jedyne 300 złotych.
Firma na rynku działa już co najmniej 5 lat, a świadczą o tym komentarze z datą. Ciekawe, ile jest w Polsce takich fikcyjnych małżeństw? Najbardziej zastanawiające jest to, kim są klienci. Na ile ich rodziny dyktują im co robić. Może zamiast wydawać te kilka lub kilkanaście tysięcy na przedstawienie ślubne, lepiej przeznaczyć to na terapię, dzięki której uda się asertywnie odmówić rodzinie? A może jest zupełnie inny powód takich ślubów i pomysł tak naprawdę pojawia się w ofercie.
Przerażają was ceny przedstawienia ślubnego?
Ta inwestycja może się zwrócić, a nawet pozwoli wam zarobić!
Tak, przedstawienie ślubne to spora inwestycja, która się zazwyczaj zwraca, a zależne jest to od ilości zaproszonych gości. I wszystko jasne, taki ślubny cyrk to niezły sposób na podratowanie partnerskiego budżetu, na nowe gadżety kuchenne i zagraniczne wakacje. Fakt, że jest to raczej jednorazowe, dlatego trzeba dokładnie przygotować listę gości i listę prezentów. Firma zastrzega, że współpracuje jedynie z parami, w których obie strony wiedzą, w co wchodzą. Cóż za wysoka moralność.
Ciekawa jestem, czy kiedyś rozszerzą ofertę o fikcyjne chrzciny, albo rozwody. Ktoś przecież będzie musiał rozwieść tych, którym sypnie się fikcyjne małżeństwo, inaczej cała sprawa grozi rodzinną awanturą, a wtedy możliwe, że ktoś zażąda zwrotu prezentu. Czy podczas przysięgi małżeńskiej para ślubująca sobie miłość i wierność krzyżuje palce z tyłu?
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze