Matka Polka chce się bzykać!
REDAKCJA • dawno temuNiech ktoś mądry mi powie, jak to jest z tym małżeństwem, po co to komu, skoro uczucie gdzieś ulatuje, pożądanie więdnie, zostaje codzienność. Tylko że ja przed tą codziennością zawsze uciekałam. Po 7 latach małżeństwa pragnę, żeby ktoś mnie przytulił, właśnie ktoś, niekoniecznie mąż.
Patrzę na niego, jak przesuwa grabiami po jesiennych liściach w ogrodzie, albo jak wysmarowanymi paluchami naprawia coś przy samochodzie, jak się śmieje do telefonu, gdy dzwoni przyjaciel lub gdy podrzuca cieniutkie naleśniki pod sam bielutki sufit, ku uciesze naszej córki. Czy go jeszcze kocham, nie wiem… Coraz częściej zadaję sobie to pytanie i nie znajduję odpowiedzi.
Siedmioletni staż, młode małżeństwo, małe dziecko, piękny ogród z równie przytulnym domem, pieniądze na wakacje, oboje pracujemy. Sielanka słowem, powiedziałby każdy, kto marzy o którymś z wymienionych. A ja się zastanawiam nad rozwodem, coraz częściej.
— Za dużo się naczytałaś romantycznych powieści – powiedziałaby mama.
— Czego ty chcesz od życia, przecież masz wszystko – powiedziałaby przyjaciółka.
I może mają rację. Bo sama nie wiem, czego chcę. Ale mam marzenia.
Teraz pragnę, żeby ktoś mnie przytulił, właśnie ktoś, niekoniecznie mąż. To może być nawet kobieta, bo nie chodzi o seks, tylko o rozmowę, bliskość dusz.
Niech ktoś mądry mi powie, jak to jest z tym małżeństwem, po co to komu, skoro uczucie gdzieś ulatuje, pożądanie więdnie, zostaje codzienność. Tylko że ja przed tą codziennością zawsze uciekałam, starałam się gloryfikować każdą chwilę (słyszałeś jak ten ptak śpiewa, to szpak chyba; zrobiłam nasz koktajl i przyniosłam do łóżka, pocałuj mnie; trele morele).
No i dopadła mnie wreszcie. Codziennie mnie przytłacza. Czy właśnie tak ma wyglądać moje życie, do końca życia! Nie umiem się na to zgodzić, ale…
Mamy dziecko, czy mam rozpieprzyć mu życie, przyjmować ojca na cotygodniowe widzenia, skazywać moją córkę na „patologię”, a siebie na samotne rodzicielstwo tylko dlatego, że się już nie kochamy?
W pamięci został mi taki obraz matki: ona wiecznie czekająca z obiadem, wyglądająca przez okno i przewidująca niechybny wypadek ojca, a on wracający po 20:00 z pracy, cały zdrowy, podchmielony, niby, że z kolegami piwo, jak się potem okazało, zawsze raczej w damskim towarzystwie i nie o piwo tam chodziło. Obiecywałam sobie wtedy, że na przekór wszystkiemu będę miała szczęśliwe życie, nie będę ofiarą, nie poświęcę siebie.
I oto jestem: matka i żona w ogródku z domem, niestety nieszczęśliwa, niestety ofiara własnych ideałów, nie udało się. Czy powinnam przerwać to dla siebie, czy jestem tak samo ważna jak moja córka – te pytania mnie gnębią. Czy ktoś na mnie jeszcze czeka, czy mogłabym jeszcze spotkać miłość, a może byłoby mi lepiej samej? Te pytania także zostają bez odpowiedzi.
Tak, czasem myślę o seksie. Właściwie wszędzie go widzę. Idę na spacer z małą i wgapiam się w mężczyzn. Czy oni widzą, jak kipię. Czy da się wyczuć, że jestem napalona. Pragnę kogokolwiek, w tej chwili jestem najłatwiejszym kąskiem na świecie, wystarczyłoby, żeby ktoś mnie dotknął, złapał za rękę, zaciągnął w zaułek lub wrzucił do rowu. Tak Matka Polka chce się bzykać, nie tylko rodzić dzieci, gotować, sprzątać i prać.
Ale seksu u nas nie ma już chyba od dwóch lat. A to, co się zdarza co parę miesięcy, trudno nazwać seksem. A ja chcę, żeby ktoś mnie dotykał, całował. Wszędzie! I ja chcę się wtulać, zaglądać w każdy szczegół. Pragnę też czyjejś siły, bo sama coraz częściej czuję się bezsilna.
I wierzcie mi, gdybym tylko miała dostateczną ilość pieniędzy, zapłaciłabym męskiej dziwce, niech tylko ktoś mnie przeleci! Tyle, że wiem, że to mi nic nie da, bo nie tylko o seks mi chodzi, ale w ogóle o bliskość, o wspólne tematy, o rozmowy, a nie tylko burczenie, żeby nie przeszkadzać. O podziw w oczach, o wspólne sprawy wykraczające poza cieknący kran, anginę ropną i dywan do wytrzepania.
Czy już zawsze tak będzie? Tak wygląda dorosłe życie? A ja zamiast pod kołdrą czytać romantyczne historie, mogłam zająć się czymś bardziej pożytecznym… Niech ktoś mi odpowie…
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze