Z kim najlepiej macać cycki?
REDAKCJA • dawno temuIdę ja sobie Placem Konstytucji i co widzę? Facetów z wielkimi transparentami: DZIEŃ MACANIA CYCKÓW. Nawet mnie to rozbawiło. Młode dziewczyny czmychały jak przed śmigusem-dyngusem. Kiedy w domu odpaliłam Internet, okazało się, że Saleta, Majdan, Stachurski uczą Polki samobadania piersi. Byłam w lekkim szoku.
Idę ja sobie Placem Konstytucji do warzywniaka na Śniadeckich, bo zapomniałam o surówce do obiadu, i co widzę? Facetów z wielkimi transparentami: DZIEŃ MACANIA CYCKÓW. Nawet mnie to rozbawiło. Młode dziewczyny czmychały jak przed śmigusem-dyngusem, te dojrzalsze nawet przystawały.
Kiedy w domu odpaliłam Internet, okazało się, że Saleta, Majdan, Stachurski i Bóg wie kto jeszcze, uczą Polki samobadania piersi, a wybrany filmik można sobie ściągnąć na komórkę. Byłam w lekkim szoku. Przywykłam już, że faceci w mediach uczą głupie kobiety gotować, prać, zmywać, zajmować się dziećmi. OK. Jestem nawet chętna, żeby przejęli te role raz na zawsze. Ale czy to nie jest lekkie przegięcie?
Przypomniało mi się, jak 25 lat temu zakochałam się w Melu Gibsonie i miałam jego oprawiony plakat metr na metr powieszony nad łóżkiem. Narzeczony nie był tym zachwycony i kiedy się wprowadził, Mel musiał ozdobić piwnicę, bo jego powalające niebieskie spojrzenie krępowało narzeczonego podczas czynności seksualnych. Co poczują dzisiejsi narzeczeni i mężowie, kiedy ich kobieta co miesiąc będzie badać swój biust, patrząc w oczy takiemu ciachu jak Saleta?
Odwróćmy sytuację. Nie byłabym zachwycona, gdyby mój facet badał sobie, dajmy na to, prostatę według instruktażu takiej np. Dody lub Ewy Farny. Najwyraźniej mam kompleksy. Jak większość kobiet. Dlatego dla mnie pomysł jest chybiony – w sensie angażowania do akcji, skądinąd chwalebnej, tzw. celebrytów. Na tych filmikach powinny być autorytety innego typu – ginekolodzy udzielający się w mediach, ewentualnie sympatyczne miśki-pyśki, to znaczy — zwykli mężczyźni, ochotnicy, żonaci i dzieciaci. Ludzie wzbudzający zaufanie — albo swoją fachowością, albo zwyczajnością. Broń Boże politycy – choć zaimponowałby mi taki, który by się zgodził… Lecz tak naprawdę to chciałabym, żeby samobadanie pokazywały mi… kobiety.
Mąż wytłumaczył mi, że nie mam racji. Wiele lat temu zaobserwowano taki fenomen, że kobiety lubią chodzić na aerobik prowadzony przez mężczyznę — i vice versa. Zwiększyło to na pewno obroty we współczesnych „gimnazjonach” i podniosło poziom feromonów w powietrzu, ale zabiło ideę. Kobieta instruktor pokazuje ćwiczenia w tempie kobiecej wydolności i na potrzeby kształtowania kobiecej sylwetki. Podobnie jest w grupie męskiej. Nie bez powodu w pewnych dziedzinach każda z płci woli pozostać we własnym gronie. Tworzą się damskie szkoły nauki jazdy, ekipy remontowe…
Moim zdaniem nie szkodzi to równouprawnieniu, wręcz przeciwnie. Mąż z kolei mówi, że to szowinizm i izolacjonizm. Co wy myślicie?
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze